Dni, miesiące, powroty

Minęło wiele dni, a nawet miesięcy odkąd ostatni raz napisałam coś na blogu. Trochę żałuję, bo nie mogę wrócić do poszczególnych momentów z ostatniego roku, rozbudzić wspomnień, przypomnieć sobie szczegółów, które to przecież budują całość chwil i przeżyć. Jednak blog jest dla mnie tylko pewnego rodzaju dodatkiem, dlatego ten ponad rok przerwy wyszedł zupełnie naturalnie, w pewnym sensie odpoczęłam. Nie tęskniłam. Choć doceniam zaglądanie do paryskich postów. Pamięć zawodzi, a te zapiski przychodzą wtedy z pomocą. Widzę wtedy wszystko w bardzo wyraźnych barwach i sprawia mi to ogromną przyjemność. Stąd też pewnego rodzaju postanowienie - powracam do notatek, mało intymnych zapisków, dziennika w nieregularnej formie.

Brak komentarzy: