W drodze


"W drodze". Wg mnie książka o niebo przewyższa film, ale właściwie na palcach jednej ręki można policzyć lepsze ekranizacje od pierwotnej wersji książkowej, także nie zdziwiło mnie to.
Książka jest bardzo ciekawa, wciągająca, dynamiczna. Film też, jednak wielość postaci i scen miesza się widzowi w jeden chaotyczny obraz buntowników, którzy dużo podróżują. Nie wiem jednak, czy dałoby się tę książkę przedstawić lepiej. Po prostu materiał jest baaardzo obszerny. Także polecam zarówno książkę, jak i film w deszczowe spokojne dni (takie jak dziś) spędzane w domu lub, właśnie, w drodze :)


Znalazłam ciekawą infografikę, która wizualizuje treść pierwszej części książki "W drodze". Grafika pod tytułem "Literary organism" autorstwa Stefanie Posavec przedstawia strukturę tej części - podzielona jest na rozdziały, akapity, paragrafy, zdania, wyrazy... wg tematów. Wszystko wyróżnione kolorami. Koncept świetny.



Kilka inspiracji związanych z książką i filmem "W drodze":






A tu link do świetnego artykułu dotyczącego historii Carolyn Cassady, która w książce Kerouac'a występuje jako Camille:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,11700372,Legend%20y_amerykanskie__Carolyn_Cassad%20y.html

Billie Holiday i dieta Dukana

Na początek trochę przecudownej Billie Holiday, którą po prostu uwielbiam. Nastrój jej piosenek jest idealny, muzyka piękna, głos o niepowtarzalnej barwie, który potrafi wciągnąć w inną rzeczywistość. Jej życiorys jest strasznie smutny, co odbija się w jej piosenkach, zarówno tekstach, jak i  nastroju.



Od trzech dni jestem na popularnej diecie Dukana. Trochę dlatego, że chcę schudnąć, ale trochę też z ciekawości i chęci urozmaicenia sobie jadłospisu. Póki co dieta bardzo mi się podoba. Na nudę nie mogę narzekać. W internecie aż roi się od przepisów z nią związanych. Póki co przechodzę przez fascynację chudym białym serem. Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele potraw można z niego zrobić, do tego zupełnie nie przypominających w smaku twarożku  Dlatego też uważam, że dieta Dukana jest bardziej urozmaiceniem niż ujednoliceniem sposobu żywienia, no i zmienia spojrzenie na zwykłe produkty. Trzeba jednak przyznać, że jest ona tylko dla osób wytrwałych i dysponujących na tyle czasem, żeby sobie gotować potrawy wg ściśle ustalonej receptury. Wtedy można np. przyrządzić na patelni grillowej bez tłuszczu kurczaka nadziewanego serem białym z dodatkiem cynamonu i przypraw indyjskich z sosem ze świeżą kolendrą (tak, jak to zrobił wczoraj mój kochany mąż). Z drugiej strony ugotowanie czy upieczenie tych potraw nie zajmuje wiele czasu. Np. wczoraj zrobiłam ciasteczka owsiane łącznie z pieczeniem w pół godziny.


kurczak z cynamonem


Także dieta Dukana jest właściwie wymarzona dla mnie, bo przy trzymaniu się zasad chudnie się dużo i skutecznie (bez efektu jojo nawet po stracie kilkunastu kilogramów). Najbardziej przeszkadza mi w niej brak węglowodanów, od których byłam oficjalnie uzależniona. Słodycze przeboleję. Wiem, że są one najgorszą używką w moim wykonaniu. Ale po kilku dniach zatęskniłam przeogromnie za pieczywem. I tu jest ratunek. Dr Dukan w swojej diecie przewidział tę sytuację. I tak właśnie powstał przepis na "Chleb Dukana".



W internecie zamieszczonych jest wiele wariacji na ten temat. Ja poniżej zaprezentuję moją wersję chlebka. Można go jeść już w 1., najcięższej (tzw. uderzeniowej) fazie diety, która opiera się tylko na produktach białkowych oraz ewentualnych dodatkach (tj. otręby, siemię lniane, przyprawy). W przepisie jest szczypta soli, choć polecam jej nie dodawać. Nerki w trakcie tej diety są bardzo obciążone, dlatego warto nie pogarszać sprawy przez używanie soli. Ja ze swojego jadłospisu zupełnie ją wyeliminowałam, co ma również swoje inne dobre efekty (np. ładniejsza cera). Trzeba także pamiętać, by będąc na "Dukanie" dużo pić, zwłaszcza wody. Z tego samego powodu, ale także żeby przyspieszać trawienie.

Dieta Dukana


Polecam go nie tylko osobom na diecie. Jest naprawdę bardzo łatwy do zrobienia i niesamowicie smaczny!

CHLEB DUKANA


Dieta Dukana



Składniki z opisem czynności:

-w misce rozgnieść widelcem 100 g chudego białego sera
-wbić 3 jajka, dodać 3 łyżki jogurtu naturalnego i dokładnie zmiksować
-dodać 8 łyżek otrębów przennych i 4 łyżki otrębów żytnich oraz 1 łyżkę siemienia lnianego
-miksując dodać jeszcze: 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 łyżeczka sody oczyszczonej, szczypta soli
-delikatnie natłuścić formę "keksówkę" i posypać otrębami (można również użyć papieru do pieczenia)
-nagrzać piekarnik do 180 st., piec tak 20 minut
-zmniejszyć temperaturę do 160 st. i dopiekać przez następne 15 minut
-po wyłączeniu piekarnika zostawić na ok. 30 minut w piekarniku, żeby nie opadło od razu i mogło sobie "dojść"

wyśmienity z dodatkiem standardowego elementu diety Dukana - serka wiejskiego.
SMACZNEGO!

Dieta Dukana

Anna Karenina


"Anna Karenina" to klasyczna powieść psychologiczna napisana przez rosyjskiego twórcę Lwa Tołstoja. Jest to smutna historia rozgrywająca się w scenerii XIX-wiecznej Rosji. Główna historia tej powieści to losy Anny, kobiety z początku wiodącej spokojne, ułożone życie z mężem i synkiem. Błogą stabilizację burzy spotkanie z zalotnym Wrońskim. Główny wątek powieści i losy bohaterki stały się już archetypem kobiety, która walcząc o swoje szczęście wbrew konwenansom staje się postacią tragiczną.

Książka Lwa Tołstoja jest arcydziełem. Choć jest bardzo długa, naprawdę nie trzeba dużo czasu, żeby ją przeczytać. Ja przepadam za książkami opowiadającymi o XIX wieku, ten klimat mnie urzeka.






Ponad rok temu miałam przyjemność oglądać baletową interpretację tej powieści na deskach Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Muzykę do sztuki napisał Rodin Szczedrin, dyrygował Evgeny Volynsky, a w roli głównej bohaterki wystąpiła Marta Fiedler. Balet był przepiękny. Zarówno sceny zbiorowe, jak i duety miłosne. Piękna sceneria, której zdecydowanie udało się oddać klimat XIX-wiecznej Rosji. Choreografia idealnie oddawała rozdarcie emocjonalne Anny Kareniny, a na scenie przez cały czas trwania spektaklu widać było silne emocje. Z notatki znajdującej się na stronie TW-ON: "Niepohamowany poryw miłości w konfrontacji z poczuciem odpowiedzialności za rodzinę i z normami moralnymi XIX-wiecznej Europy. Czy dzisiaj Annie byłoby łatwiej w jej sytuacji życiowej – oto pytanie, jakie wciąż powraca mimo upływu lat i przemian obyczajowych XX wieku." Ta przejmująca historia miłosna pozostawia na współczesnym widzu wiele pytań.





W piątek 23 listopada na ekrany kin weszła nowa interpretacja powieści Lwa Tołstoja "Anna Karenina". 




Film również bardzo mi się podobał. Przede wszystkim ze względu na historię, którą opowiadał. Po drugie ze względu na moją sympatię do filmów kostiumowych. Po trzecie za to, w jaki sposób ta historia została opowiedziana. Film Joego Wrighta jest dynamiczną sekwencją ujęć połączonych z piękną ścieżką dźwiękową. Pomimo, że nie był to balet, cały świat przedstawiony w jego "Annie Kareninie" tańczy. Janusz Wróblewski z "Polityki" napisał: "To inteligentna gra, wykorzystująca teatralny dystans do stworzenia płynnej, postmodernistycznej narracji, operującej groteską, ironią czy musicalowym dowcipem." Zupełnie podpisuję się pod tymi słowami. Konwencja tego filmu wprowadza zupełnie nową jakość do świata filmów kostiumowych. A świetna obsada aktorska tylko dodaje temu wszystkiemu animuszu. Ach, co ważne bardzo - przepiękne kostiumy. Keira Knightley w każdej scenie wygląda zjawiskowo. Choć nie wszystkie elementy jej stroju bezpośrednio nawiązują do carskiej Rosji (np. naszyjnik ze sztucznych pereł), jednak jest to spójne z całą konwencją filmu, w której zaburzony jest porządek i "teatralność" filmu daje uzasadnienie do wszystkich sztucznych i przejaskrawionych elementów.





Notte sento

Notte sento oznacza po włosku "czuję noc". W tym momencie, po bardzo ciężkim dniu, ale za to jak efektywnym i przemiłym, mogę powiedzieć, że nareszcie czuję noc.

Poniżej śliczna historia, która delikatnie, bez zbędnych wzruszeń opowiada rzeczy smutne i radosne jednocześnie. Na dodatek bardzo ładna muzyka w tle.


sport

Crystal Castles jest jednym z moich ulubionych zespołów ostatnio. To kanadyjski duet kobiety (Alice Glass) i mężczyzny (Ethana Katha - niesamowicie uzdolnionego multiinstrumentalisty). Ich utwory można zaklasyfikować do muzyki elektronicznej wzbogacanej o elementy różnych gatunków, m.in. disco, techno, punku. Klimat towarzyszący ich piosenkom jest wg mnie bardzo oryginalny i rozpoznawalny, wiele współczesnych zespołów wzoruje się na nim. Ja lubię także ich image, m.in. logo CC przypominające logo domu mody Chanel :) Poniżej jedna z moich ulubionych piosenek: Untrust us.




Sport jest nieodłącznym elementem mojego życia. Właściwie odkąd zaczęłam chodzić uczęszczałam na różne zajęcia.

Obecnie sport przybiera dla mnie bardzo zróżnicowaną formę. Regularnie chodzę na fitness: zumbę (dynamiczne, z elementami tańca - taniec to totalnie nie moja rzecz, ale zumba naprawdę sprawia mi radość i staję się bardziej świadoma swoich ruchów, kobiecości, no i niektóre układy wykorzystuję na imprezach), body balance (miks sportów związanych z rozciąganiem i napinaniem mięśni ukrytych), jogę, pilates, body combat (miks sportów walki, m.in. kickboxingu, capoeira, karate - genialne zajęcia, które pozwalają mi wyżyć się, odstresować, no i nie boję się, że będę musiała się bić na ulicy).

Od dziś zaczęłam też biegać z koleżankami. Już długo próbowałam się do tego zebrać, ale nie miałam motywacji, nie lubię biegać samotnie. Dziś, kiedy wróciłam z joggingu nad Wisłą, w czasie którego oprócz rozmów mogłyśmy obserwować piękną budzącą się powoli Warszawę i wzięłam zimny prysznic poczułam się jak młody bóg. Sport z rana daje mi energię na cały dzień. Mam nadzieję, że bieganie wejdzie mi w nawyk i w kanon moich regularnie uprawianych sportów. Poza tym jesteśmy różową drużyną, która polepsza mi humor na cały dzień.



(zdjęcia z Tumblra)

W swoim czasie dosyć mocno trenowałam pływanie. Teraz jednak przybrało to formę akcydentalnych wypadów do aquaparku. W poniedziałek miałam okazję pierwszy raz odwiedzić Warszawiankę. Basen olimpijski zrobił na mnie ogromne wrażenie, świetnie się tam pływa. Już nie mogę doczekać się następnych odwiedzin.

Lubię też sporty pseudo ekstremalne. Wczoraj byłam z przyjaciółmi na jazdach gokartowych. Ale była zabawa. Wydawało mi się, że będzie to trochę zabawa dla dzieci, ale w rzeczywistości było inaczej. Tymi małymi samochodzikami można osiągnąć naprawdę sporą prędkość, co często powoduje wypadki :) brawurowa jazda sprawiła, że wychodząc z gokartu trzęsły mi się nogi, a wysoki poziom adrenaliny sprawił, że nie mogłam przestać mówić jak bardzo mi się podobało.
Całkiem możliwe, że już w grudniu będę mogła wrócić do swojego ukochanego zimowego sportu - snowboardu, na wyjeździe do Risoul we Francji. Rok temu odwiedziłam już ten ośrodek sportowy. Jestem zdecydowanie zadowolona. Pełno młodych ludzi, bardzo dobrze przygotowane stoki, duży wybór tras, snowpark. Czego chcieć więcej. Nie mogę się doczekać.

Muffinki

Na sam początek zamieszczam bardzo przyjemny utwór, którego dzisiaj słucham od samego rana.


Tak, jak wspominałam w którymś z wcześniejszych postów moje spotkanie z koleżankami odbyło się pod sztandarem muffinek na wiele różnych sposobów. Rzeczywiście, capcake party nie może się nie udać. Po pierwsze dlatego, że zrobienie muffinek jest bajecznie proste i właściwie zawsze wychodzą, nawet totalnym kuchennym laikom, a po drugie ze względu na różnorodność i dowolność smaków, jaką umożliwia ten smakowity obszar.
Ponieważ przewidywałam (a moje proroctwa się spełniły), że większość zaproszonych dziewczyn zdecyduje się na słodką formę babeczek najpierw wzięłam się za opcję słoną. Zdecydowałam się na zielone babeczki ze szpinakiem, czosnkiem i fetą. Ze słodkich wybrałam czekoladowe z gruszkami. Poniżej oba przepisy.



ZIELONE MUFFINKI ZE SZPINAKIEM, CZOSNKIEM I SEREM FETA


Składniki i opis czynności:
-mrożony szpinak (450 g) podgrzać na patelni, żeby odparować wodę, na koniec dodać pół główki czosnku przeciśniętego przez praskę oraz pieprz
-ser feta pokroić w kostkę (ok. 270-300 g)
-50 dag mąki zmieszać z 2 łyżeczkami proszku do pieczenia, łyżeczką sody oczyszczonej i szczyptą soli
-4 jajka zmiksować z 330 ml jogurtu naturalnego oraz 120 ml oleju
-połączyć suche i mokre składniki, dokładnie wymieszać
-do masy dodać: szpinak (trochę ostudzony), fetę, trochę mleka i trochę oliwy

Nakładać do foremek na muffinki i piec 20 minut w 180 st.











CZEKOLADOWE MUFFINKI Z GRUSZKAMI


Składniki z opisem czynności:
-350 g mąki połączyć z 2 łyżeczkami proszku do pieczenia, łyżeczka sody oczyszczonej i szczyptą soli, opakowaniem cukru wanilinowego i 150 g cukru, a także z 5 łyżkami kakao ciemnego
-w drugiej misce połączyć mokre składniki: 2 jajka, 125 ml mleka, 100 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
-połączyć suche i mokre składniki, dokładnie wymieszać
-dodać pokrojone w kosteczkę 2 dojrzałe gruszki

Nałożyć do foremek na muffinki i piec w 180 st. przez 15 minut.



 


mix inspiracji na dobry początek tygodnia

Całkiem przypadkiem natrafiłam na utwór, który bardzo mi się spodobał, a przy okazji zainspirował mnie do zamieszczenia kilku inspirujących obrazków na dobry początek tygodnia. Wierzę, że nadchodzące 7 dni będą naprawdę dobre.
(utwór wykorzystany jako podkład muzyczny w nowej reklamie Louis Vuitton, która sama w sobie nie bardzo przypadła mi do gustu: http://www.youtube.com/watch?list=AL94UKMTqg-9CV_AbJjKQc6G_9ENU8odck&v=eG1Olvh7vCU&feature=player_detailpage) 


"A man should hear a little music, read a little poetry, and see a fine picture every day of his life, in order that worldly cares may not obliterate the sense of the beautiful God has implanted in the human soul" Goethe














'"All good books are alike in that they are truer than if they had really happened and after you are finished reading one you will feel that all that happened to you and afterwards it all belongs to you: the good and the bad, the ecstasy, the remorse and sorrow, the people and he places and how the weather was." Ernest Hemingway

Mam ochotę na taką książkę.