Paris - Bibliothèque publique d'information au Centre Pompidou et lecture en France


W Polsce biblioteką, którą często stawia się jako przykład jest warszawski BUW. Jest modny, ludzie lubią tam przebywać i spędzać czas, mają możliwość korzystania z szerokiego księgozbioru, spotkania się ze znajomymi w kawiarniach znajdujących się w tym samym, co biblioteka budynku, czy pospacerowania po ogrodach mieszczących się na jej dachu. Wiele osób do określenia mody na przebywanie w BUW-ie używa słowa "buwing", które pejoratywnie opisuje to zjawisko. Wynika z niego, że jest to bardziej moda na miejsce, w którym warto się pokazać niż moda na czytanie książek, co mija się z celem istnienia i funkcjonowania tej instytucji. Wiele dyskusji się na ten temat toczy w warszawskim i nie tylko środowisku. BUW ma swoich wielkich miłośników i zagorzałych przeciwników. Właściwie nie wiem, w którym miejscu sama się plasuję.
W Paryżu miejscem, do którego porównałabym BUW jest centralna biblioteka publiczna znajdująca się w nowoczesnym budynku Centrum Pompidou. Już sama lokalizacja kojarzy się z nowoczesnością i świeżością. Bibliothèque publique d'information to miejsce modne, w którym warto się pokazać, zwłaszcza dobrze ubranym. Ale jest to też świetna biblioteka. Po pierwsze to naprawdę wielki obszar wypełniony po brzegi książkami z różnych dziedzin (podzielonych w dosyć intuicyjny, tematyczny sposób), komputerami, multimediami i innymi dodatkami, tj. telewizory (z międzynarodową telewizją).

BIBLIOTEKA W LICZBACH:

Bibliothèque publique d'information to:
- 3 piętra,
- 10 000 m2 przestrzeni,
- 2 100 miejsc siedzących,
- 14 km półek
- 400 stanowisk do pracy,
- 62 godziny otwarcia na tydzień,
- 10 punktów informacji,
- 5 400 użytkowników dziennie,
- 300 000 odwiedzających stronę na miesiąc,
-11 kanałów telewizyjnych,
-2 000 wyselekcjonowanych stron internetowych, baz i multimediów,
- 400 000 książek, dokumentów i drukowanych materiałów: 350 000 książek, 2 500 różnorodnych magazynów, gazet i periodyków, 7 000 map i planów, archiwa zdigitalizowanych artykułów i bazy danych, 1 900 muzycznych plików, 13 000 płyt kompaktowych, 2 000 audiobooków, 2 250 filmów dokumentalnych, 250 filmów animowanych, 550 filmów dotyczących sztuki, 400 programów komputerowych,, 1 500 materiałów do nauki 220 języków... !
To wszystko robi ogromne wrażenie. Jednak jeszcze większe wrażenie robi wizyta w bibliotece.

To instytucja skierowana do młodych, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie i rzeczywiście, wnętrze tej instytucji wypełnione jest po brzegi młodymi. Właściwie ciężko jest znaleźć wolne miejsce. Ludzie czytają, uczą się, pracują, oglądają, śpią na stołach... rozmawiają w trakcie przerwy na papierosa spędzonej na tarasie wychodzącym na plac przed Centrum Pompidou itp.

Mi najbardziej spodobał się regał z albumami, które tematycznie nawiązywały do wystaw mających miejsce obecnie w Paryżu, np. album z twórczością Chagalla, ze zdjęciami paryskich sukni Haute Couture itp.. To świetny pomysł na tzw. konwergencję instytucji kultury. Dzięki temu dowiedziałam się, jakie inne wystawy warto jest zobaczyć, a także pogłębiłam swoją wiedzę przed kolejnymi punktami do zwiedzenia. Poza tym ogromne wrażenie zrobił na mnie cały dział sztuki, w którym było pełno genialnych, wielkich formatem albumów, np. dotyczących obrazów Matisse'a czy Nowego Yorku, a także biograficznych różnych projektantów mody, m.in. Yves Saint Laurenta. Naprawdę świetne zbiory. Génial! Mogłabym tam spędzać całe dnie...

Biblioteka jest bardzo kolorowa, przyjemna dla oka i nie tylko - znajduje się w niej kilka tzw. "stref puf" gdzie można wygodnie posiedzieć i poczytać. Wszystko wizualnie jest bardzo dobrze rozplanowane i spójne.






















Ta biblioteka to także z pewnością miejsce spotkań towarzyskich, lansu, terytorium, w którym warto się bywać i pokazywać. Ludzie, żeby się do niej dostać w godzinach szczytu (w tym przypadku weekendy i wieczory), muszą odstać swoje w gigantycznej kolejce. Ale czy to wada? Wiadomo, biblioteka powinna służyć przede wszystkim do pracy z książkami i innymi materiałami. Jednak w czasach kryzysu czytelnictwa czy nie warto przyciągać potencjalnych czytelników na różne sposoby? M.in. poprzez wykreowanie mody na dane miejsce? Myślę, że wiążą się z tym przede wszystkim zalety - więcej młodych ludzi dotrze do książek, będzie miało z nimi kontakt i a nuż do nich zajrzy.

Co do samego czytelnictwa we Francji miałam dobre przeczucie, w momencie, gdy zobaczyłam, jak wielu bibliofilów kręci się przy przeróżnych paryskich księgarniach. Okazuje się, że 75% Francuzów czyta co najmniej jedną książkę w ciągu roku, a aż 38% powyżej 9, 25% pomiędzy 10-24, a 15%  więcej niż 25! Te wyniki są oszołamiające... nie będę tu przywoływać liczb dotyczących czytelnictwa w Polsce, bo aż mi wstyd i głupio. Skąd się bierze taki świetny wynik we Francji? Możliwe, że jest to rezultat odpowiedniej polityki ministerstwa kultury, które inwestuje duże pieniądze w promocję czytelnictwa, programy stypendialne dla pisarzy i tłumaczy oraz biblioteki. Może to właśnie dzięki takim ośrodkom, jak Bibliothèque publique d'information czytelnictwo we Francji po prostu zadziwia swoim poziomem? Sama nie wiem. Moim marzeniem jest, żeby w przyszłości ten trend przyszedł do Polski. Chciałabym już niedługo w Warszawie i innych polskich miastach spotykać ludzi zaczytanych w parkach, buszujących wśród książek w rozmaitych księgarniach, stojących w ogromnych kolejkach do bibliotek...

Brak komentarzy: