29-ty Warszawski Festiwal Filmowy - podsumowanie

Wczoraj zakończył się 29-ty WFF. W ciągu tych 10 dni zdołałam zobaczyć aż 40 filmów (w tym 16 polskich krótkometrażowych, 10 filmów dokumentalnych i 14 fabularnych). Miałam wielkie szczęście - większość z nich okazała się dobra lub bardzo dobra, a każdy z nich wniósł nową wartość, wiele informacji i emocji do mojego życia. Warszawski Festiwal Filmowy jest dla mnie czasem, w którym niesamowicie się rozwijam. Nabieram dystansu, uczę się, zdobywam nowe doświadczenie poprzez obserwację, zrozumienie, interpretację, przemyślenia. Wiele z tych filmów pojawi się jeszcze na wielkim i małym ekranie w najbliższym czasie, dlatego dla potomnych poniżej opis 10 filmów, które spośród tych 40 uznałam za najlepsze (kolejność przypadkowa).
1. "Zatrzymane życie"/ "Still Life" w reżyserii Uberto Pasoliniego
Produkcja brytyjsko-włoska jest idealnym odzwierciedleniem humoru i klimatu mieszanki tych dwóch, pozornie skrajnych temperamentów narodowych. Główny bohater, John May, pracuje w londyńskim urzędzie zajmującym się sprawami samotnych osób zmarłych i wiążącymi się z tym formalności. John do swojej pracy podchodzi z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem. Właściwie całe jego życie właśnie na tym się opiera, co skutkuje tym, że sam jest osobą samotną. Każdą osobę traktuje indywidualnie, z wielkim szacunkiem, starannością. Organizuje religijne obrządki pogrzebowe, pisze mowy, wybiera oprawę muzyczną, specjalne miejsca na cmentarzu. Pomimo, że z zacięciem Sherlocka próbuje odnaleźć krewnych, znajomych, którzy mogliby pojawić się na pogrzebie, zazwyczaj jest jedyną obecną osobą w trakcie chowania tych samotnych zmarłych.
Film jest opowieścią o samotności i pięknych czynach nieprzystających do dzisiejszych czasów. To cudowna historia bawiąca i wzruszająca do łez, inspirująca do heroicznych, pozornie niepotrzebnych nikomu czynów i pomocy innym.
2. "Zdobyć zdjęcie"/ "Get the Picture" w reżyserii Cathy Pearson
Film zdobył nagrodę publiczności w kategorii filmów dokumentalnych. Jesto to opowieść o żywej legendzie dziennikarskiej fotografii wojennej - fotoedytora Johna G. Morrisa, który obecnie ma 95 lat, wiele wspomnień, wśród przyjaciół i bliskich współpracowników takie sławy fotografii reportażowej jak Robert Capa czy Henri Cartier-Bresson. To człowiek, który całe swoje życie poświęcił fotografii reportażowej, pracując dla najważniejszych magazynów i gazet na świecie tj. "Life" czy "The New York Times". Brał udział w dokumentowaniu największych konfliktów zbrojnych, tj. II wojna światowa, wojna w Korei, Wietnamie, konflikty lokalne np. w Czeczeni, gdzie wysyłał współpracujących z nim fotografów. To historia człowieka, który pomimo swojego wieku jest pełen wigoru, pracuje, prowadzi ożywione dyskusje, żartuje, a do tego po raz kolejny jest szczęśliwie zakochany w pięknej kobiecie. Ale nie tylko tego dowiadujemy się z tego świetnego dokumentu. Wg mnie praca ta ma ważne, choć nienachalnie przekazane, przesłanie antywojenne, wręcz pacyfistyczne. Wypowiadający się w filmie fotografowie to prawdziwi świadkowie okrutnych wydarzeń, brutalnych scen, ludzkiego cierpienia, z którymi wiąże się każdy konflikt zbrojny. Dodatkowo rola fotografa wojennego zmieniła się w ciągu tego wieku. Kiedyś występowali oni w charakterze neutralnych mediów, nośniki przekazu informacyjnego, komunikatu wysyłanego przez każdą ze stron w konflikcie. Obecnie walczący widzą w nich zagrożenie, dlatego w trakcie swojego pobytu w miejscach, w których ma miejsce wojna, dziennikarze są częścią potencjalnych ofiar, są równie zagrożeni, co osoby biorące udział w konflikcie.
Dla mnie jest to po prostu świetny, pochłaniający od początku dokument, który napełnia z jednej strony optymizmem i dobrą energią poprzez osobę Johna G. Morrisa, a z drugiej strony zasmuca i budzi sprzeciw wobec wojny i ogromnego cierpienia ludzkiego, które jest nieodłączne w takich sytuacjach.

3. "10 % które czyni bohatera" / "10 %: what makes a hero" w reżyserii Yoav Shamira
Niesamowicie pozytywny film dokumentalny, którego główną osią są pytania o bohaterstwo ludzi. Jakie cechy wspólne mają bohaterowie? Kim oni są? Dlaczego to robią? na te i inne pytania próbuje w trakcie filmu odpowiedzieć izraelski reżyser Yoav Shamira.
Punktem wyjścia do tych pytań są dwa słynne eksperymenty, które pokazują jak łatwo jest wzbudzić w człowieku antybohatera: Milgram (1961) oraz Efekt Lucyfera (1971). Shamira odwraca tę tezę i przez 3 lata próbuje zbadać co sprawia, że są wśród tych antybohaterów osoby, które złu nie ulegają w żadnych warunkach. Film ten jest bardzo kompleksowy poprzez przeróżne wypowiedzi specjalistów różnych dziedzin: psychologii, psychiatrii, biologii, genetyki, neurologii, socjologii, ale także poprzez spotkania z ludźmi uważanymi w danych społecznościach za bohaterów. 
Film inspiruje do bycia bohaterem, choćby najmniejszym, ale mimo wszystko. Przede wszystkim dlatego, że to co damy, dostaniemy z nadwyżką. Można wręcz pokusić się o tezę, że bohaterstwo, altruizm jest zabawą, wynikiem egoizmu, tego w dobrym znaczeniu.
4. "Futrzaki na wieczność" / "Furever" w reżyserii Amy Finkel
Ciekawy, śmieszny i momentami szokujący dokument dotyczący żałoby po zwierzakach w USA. Jest to przegląd działalności biznesowych w tej dziedzinie, przeróżnych sposobów żegnania się z pupilami. Naprawdę ciekawie i dobrze zrobione, wszechstronnie i całościowo opracowany temat.
5. "Człowiek z reklamówką" / "Man with a Plastic Bag" w reżyserii Jakuba Polakowskiego
Komiczna opowieść o tytułowym człowieku z reklamówką w wersji krótkometrażowego dokumentu. Najbardziej śmieszyły mnie wypowiedzi tzw. ekspertów dotyczące reklamówek i tego, jak bardzo jest to passé. Główny bohater, Mariusz Niemiec, to nieprzystający do naszych czasów outsider, człowiek dziwnej idei, inny i oporny na trendy, spacerujący przez życie i modną Warszawę z reklamówką w ręku.
6. "Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego
Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się dosyć banalna. Młoda nowicjuszka, która wychowała się w zakonnym sierocińcu, zbliża się do złożenia ślubów w tymże zakonie. Przedtem jednak ma za zadanie odwiedzić jedyną żyjącą krewną - ciotkę, która okazuje się być femme fatale, krwawą wandą, marksistką z zamiłowania, grzesznicą z wyboru. Na tych dwóch, skrajne różnych postaciach opiera się cały film. Pawlikowski jednak znajduje sposób na to, żeby ten pozorny banał zamienić w rewelacyjny czarno-biały film.
Prostota historii, statyczne ujęcia, charakterystyczne zdjęcia z dużą górą, czarno-biały klimat filmów noir, dobrze zagrane główne role, surowość, prostolinijność i delikatność, więcej mowy ciała niż słów, brak tłumaczenia wszystkiego dialogami - to wszystko sprawia, że film w jakiś sposób jest arcydziełem i daleko odstaje od polskich słabych filmów próbujących rozliczać społeczeństwo, wdawać się w dyskusje dziennikarskie, być głosem i opinią w narodzie. Pawlikowski historyczny aspekt wykorzystuje jako dalekie tło, choć ważne nie przejawia się przez rozbuchaną metaforę jak w "Pokłosiu", gdzie wszyscy Polacy muszą się kajać w wyniku prawdy wypowiadanej przez zamieszkującą las, podkradającą papierosy z Chicago zielarkę z lasu.
To intymna, delikatna i prosta historia z zaskakującym w polskiej poprawności politycznej zakończeniem.
7. "Matka 24h" / "Mother 24h" w reżyserii Marcina Janosa Krawczyka
Obraz Maryi jest tradycyjnym elementem polskiej rzeczywistości religijnej. Ale nie tylko w sferze sacrum występuje. Tradycją jest, że taki obraz podróżuje po całej Polsce, odwiedza polskie mieszkania i domy, polskie rodziny, które mają 24 godziny na to, żeby oddać cześć, wyprosić, łaski i modlić się wspólnie do Maryi.
Film jest dokumentalnym zapisem takiej podróży, zbiorem wycinków reakcji ludzkich na obraz. Wzruszający, poruszający i prawdziwy.
8. "Nasza klątwa" / "Our course"  w reżyserii Tomasza Śliwińskiego
Smutna, ale zarazem pozytywna historia rodziców małego Leosia, który zmaga się z chorobą Klątwa Odyny. To dokumentalny zapis reakcji, przemyśleń, zmagań rodziców, którzy w trakcie tego krótkiego metrażu zmieniają się nie do poznania dzięki miłości i poświęceniu dla swojego dziecka. Obraz jest momentami nieprzyjemny, prawdziwy do bólu, pełen trudności, ale wszystko to sprawia, że jest wyjątkowo prawdziwy, nieudawany, bliski sytuacji.
9. "Ści(ą)ganie" / "Trolling w reżyserii Kosty Djordevića
Śmieszna historia trzech nastolatków zakochanych dosłownie do bólu w niewłaściwych osobach. Czarna komedia w wydaniu serbskim, młodzieżowym i luźnym. Djura chce ożenić się ze striptizerką, Hana w hardcorowy sposób próbuje rozkochać w sobie kolegę jej ojca, Relja kocha główną bohaterkę seks video, która dawno przeniosła go do tzw. friends zone. Obsesyjna miłość tej trójki sprowadza na nich dużo absurdalnych, tragikomicznych sytuacji.
10. "Wielki Udawacz" / "The Great Pretender" w reżyserii Néstora Frenkela
Film dokumentalny opowiadający o wielkim argentyńskim iluzjoniście - René Lavand. Jego głównym atutem, który zbudował jego styl, a z drugiej strony niepełnosprawnością, z którą musiał żyć jest brak prawej ręki. Ten jednoręki iluzjonista zajmuje się głównie karcianymi sztuczkami, jednak nie one są tutaj na pierwszym planie. Postać "Wielkiego Udawacza", który z jednej strony pokazuje magiczne sztuczki, z drugiej jednak nie lubi być nazywanym magikiem, bo przecież to wszystko jest jego technika i praca, jest tutaj głównym wątkiem. Poznajemy go w naturalnym środowisku, jego domu, jedzącego obiad ze swoją żoną, przygotowującego się do pokazu, kupującego alkohol czy użerającego się z pomyłkami telefonicznymi. Niesamowicie barwna, ciekawa osoba, o wielkim dystansie do siebie i genialnym poczuciu humoru.
Bardzo pozytywnie nastrajająca opowieść o geniuszu, zmaganiu się z własnymi słabościami, szczęśliwej starości.

Brak komentarzy: