ELLE i ciekawostki

Od już ponad roku prenumeruję ELLE. Przede wszystkim dlatego, że do niedawna był to mój ulubiony magazyn o modzie w Polsce (teraz jest nim zdecydowanie Harper's Bazaar, ale o tym w kolejnym poście), a po drugie dlatego, że tak wychodziło mi dużo taniej i łatwiej. Jednak od niedawna jest kolejny powód, dla którego miło jest dostawać prenumerowane wydania. Zmieniła się polityka marketingowa wobec osób prenumerujących i można rzec, że ELLE pozwala poczuć mi się dopieszczoną :)

Po pierwsze okładki są zupełnie inne niż te standardowe kupowanych w kiosku numerów. Ich estetyka jest bardzo prosta, jedynymi właściwie elementami są zdjęcie (też zresztą pozostawione w delikatnych, niekrzykliwych, wręcz ascetycznych kolorach), logo ELLE i jeden podpis. Jak się zastanowić czemu służą wszystkie napisy, nagłówki itp. na okładkach pism, to do głowy przychodzi jedno - przyciągnięcie uwagi i zachęcenie do zakupu. A skoro jestem prenumeratorem już nie potrzebuję być ani przyciągana ani zachęcana, a estetycznie dużo lepiej (i bardziej ekskluzywnie) prezentuje się pismo, które nie jest całe zadrukowane krzykliwymi "weź mnie", "tysiąc cztery triki na bycie super" itp. Także jest to naprawdę godny pochwały zabieg marketingowy.

Inną rzeczą, przez którą poczułam się dopieszczona, był list od redaktor naczelnej ELLE, Moniki Stukonis, w którym pisze o zmianach, jakie zaszły w ostatnim czasie w ELLE i proponuje pisanie o swoich odczuciach, propozycjach itp. W świecie, w którym Internet przyzwyczaił nas do tego, że zawsze mamy wybór, że wszystko możemy dostosowywać do naszych zachcianek itp. to bardzo dobry ruch, bo czuję, że jeżeli chcę, mogę mieć wpływ na magazyn, który do tej pory był dla mnie zamknięty od strony tworzenia. Wiadomo, że większość osób nie będzie chciało brać udziału w tym procesie zmiany, że nie będzie potem próbowało pisać do ELLE, że proszę to i tamto zrobić i właśnie też z tego punktu widzenia jest to zabieg bardzo prosty, który nic nie kosztuje, a który sprawił, że prenumerujący ELLE poczuli się wyróżnieni i dostrzeżeni.

Niestety wg mnie ELLE odrobinę za bardzo angażuje się w tematy lifestylowe. Zwłaszcza, że opcja życia, która kreowana jest w tym piśmie jest bardzo tendencyjna i zakrawa o polityczną poprawność. To sprawia, że czasem po prostu znudzona jestem tymi tematami, które do bólu przerabiane są przez wszystkie najpopularniejsze media w Polsce. No i cóż, poziom tych artykułów też nie jest najwyższy. Może po prostu trochę wyrosłam już z ELLE? w sumie, jak obserwuję jak wygląda grupa docelowa (a przynajmniej grupa czytelników) ELLE to odnoszę wrażenie, że sporą część zajmują nastolatki (bliżej 20-tki, ale mimo wszystko). Dlatego też wejście na polski rynek Harper's Bazaar wybrało idealny moment. Ale o tej rewelacyjnej gazecie później.

Jednak muszę oddać to ELLE, że od strony sesji mody prawie nigdy nie zawodzi i są one na naprawdę dobrym poziomie. Poza tym bardzo ciekawie prowadzony jest portal ELLE. Można tam znaleźć wiele informacji ze świata mody, do których normalnie ciężko się dokopać. Trzecim największym atutem ELLE jest promowanie polskiej mody. Chyba nikt nie robi tego lepiej, a jest to bardzo potrzebne.

Z muzycznych kawałków dzisiaj trochę fajnego mashupu. MGMT w połączeniu z Crystal Castles jest niesamowitą mieszanką wybuchową, w tym kawałku świetnie zamieszaną.





Nie mogę jednak nie wspomnieć o rocznicy, jaka jest dzisiaj obchodzona, bo huczy o tym nawet Google. Jest 96. rocznica urodzin mojej ulubionej Elli Fitzgerald. Z tej okazji piękna piosenka Manhattan.



Brak komentarzy: