Paris - musée du Louvre

Wszyscy wiedzą, że Luwru nie da się zwiedzić za jedynym razem. Mi udało się zrealizować swój plan i właśnie zakończyłam swój cykl 5 wizyt w Luwrze, w trakcie których przeszłam każdy metr, obejrzałam każdy obraz, zobaczyłam wszystkie rzeźby, a na temat niektórych eksponatów nawet pogłębiłam swoją wiedzę w domu. Teraz natomiast przyszedł czas, żeby tym się podzielić. A także przy tej okazji spróbować opracować subiektywną trasę, dzięki której za jednym razem można zobaczyć wszystko to, co wg mnie warto zobaczyć w Luwrze.

W całym ogromnym budynku, którego powierzchnia wynosi aż 60 600 m2, znajduje się ok. 35 000 dzieł sztuki. Wśród nich można napotkać bardzo wiele arcydzieł, niektórych trochę przereklamowanych o światowej sławie eksponatów, innych ukrytych nieznanych okazów geniuszu oraz bardzo wiele dzieł, których mimo, że są piękne, w gąszczu pozostałych zazwyczaj się nie zauważa. Stąd pomysł na poniższą subiektywną trasę, która pozwala zwiedzić Luwr w kilka godzin wychodząc stamtąd trochę zmęczonym, ale usatysfakcjonowanym. Oprócz dzieł, które są niesamowicie sławne i dla których większość turystów ciągnie tłumnie do Luwru znajdą się na niej również dzieła, które wg mnie szkoda by było pominąć w trakcie wizyty w tym ogromnym muzeum, a także które z różnych względów są dla mnie interesujące.




Zbiory Luwru rozmieszczone są na czterech poziomach oraz w trzech pawilonach: Sully, Denon i Richelieu.

Wycieczkę warto robić piętro po piętrze ze względu na tematykę zbiorów i połączenia pawilonów. Zaczynamy od poziomu -1, czyli tzw. antresoli, w Denon.

Zaraz po wejściu w salach po prawej znajduje się rzeźba włoska, hiszpańska i północnoeuropejska pochodząca z XI-XVI wieku. Dla mnie wyjątkową i naprawdę piękną rzeźbą jest postać Świętej Marii Magdaleny, która stoi z rozpuszczonymi długimi złotymi włosami wyglądając niczym Wenus. W sali z tą rzeźbą znajdują się jeszcze inne ciekawe rzeźby o tematyce religijnej, np. Jezus jadący na osiołku czy życie Marii Magdaleny opisane na płaskorzeźbie.

Na antresoli w Denon znajdują się jeszcze sztuka islamu VII-XIX wieku, Egiptu koptyjskiego czy Grecji przedklasycznej, co warto odwiedzić, kiedy ma się trochę więcej czasu niż kilka godzin.

Poziom -1 w pawilonie Sully to historia Luwru z resztkami średniowiecznego zamku Karola V, gdzie znajduje się teraz również ekspozycja sztuki współczesnej Michaelangello Pistoletto, o którym pisałam we wcześniejszym poście. Wg mnie jednak przy jednorazowych odwiedzinach Luwru na kilka godzin można ze spokojem pominąć ten poziom w pawilonie Sully.

Antresola w pawilonie Richelieu oprócz tego, że jest dobrym momentem do przejście na poziom 0, to jeszcze składa się z podwójnych odkrytych kiedyś ogromnych pomieszczeń wypełnionych piękną rzeźbą francuską. Sale te robią wielkie wrażenie swoim rozmiarem i rozmachem, ale też znajdującymi się tam rzeźbami pochodzącymi z różnych okresów - od wczesnego średniowiecza do XIX wieku, m.in. Koniami z Marly.

Przechodząc schodami znajdującymi się w owych salach na parter pawilonu Richelieu odwiedza się kolejne sale wypełnione po brzegi niesamowitymi rzeźbami francuskimi, po jednej stronie pochodzącymi z V-XVIII w., z drugiej z XVIII-XIX. Rzeźby, które zrobiły na mnie największe wrażenie to Zephyr et Psyche Henriego-Josepha Rutxhiela i La Pudeur Jeana-Louisa Jaleya. Udając się w stronę pawilonu Sully po parterze w Richelieu znajduje się sztuka Mezopotamii i Starożytnego Iranu, a także mija się jeden ze sławniejszych eksponatów znajdujących się w Luwrze - kodeks Hammurabiego.



Parter w pawilonie Sully to przede wszystkim sztuka Egiptu faraonów, wśród których znajdują się różne dzieła malarstwa na papirusie, mumie, odzież, biżuteria, gry, a wszystkiego tego strzeże Posąg siedzącego Ramzesa II. Pozostała część sztuki egipskiej mieści się w tym samym pawilonie piętro wyżej, ale o tym zaraz.




Przechodząc po parterze Sully w kierunku pawilonu Denon wchodzi się w część sztuki starożytnej Grecji, gdzie na koniec robi się dosyć tłumnie, ze względu na stojącą tam Wenus z Milo. To najsłynniejsza rzeźba bez rąk. Przedstawia boginię Afrodytę. Rzeźba swoją gigantyczną sławę prawdopodobnie zawdzięcza francuskiej propagandzie, ponieważ po stracie innej, wiele wartej rzeźby w 1815 roku (Wenus Medycejskiej) kilka lat później zaczęto z uporem maniaka przekonywać, o wspaniałości nowego nabytku - Wenus z Milo. Wg mnie w dalszych salach znajduje się wiele innych piękniejszych rzeźb. Np. Artemidy z Jeleniem znajdującą się w niesamowitej Sali Kariatyd, którą koniecznie trzeba odwiedzić w trakcie swojej wizyty w Luwrze. Oprócz wspomnianej Artemidy, a także pięknych kariatyd znajduje się tam bardzo ciekawa rzeźba przedstawiająca hermafrodytę. Z tego miejsca warto udać się główną klatką schodową piętro wyżej, mijając kolejną kultową rzeźbę, Nike z Samotraki, najbardziej znana rzeźba bez głowy, a ze skrzydłami. Rzeczywiście, cała postać jest bardzo dynamiczna, z czego znany był okres hellenistyczny. Dlatego warto ją minąć, a wraz z nią tłum dygitalizujący zbiory Luwru.




Znajdujemy się na klatce schodowej na 1 piętrze pomiędzy pawilonami Sully i Denon. To bardzo kultowe miejsce, a co się z tym wiąże przepełnione po brzegi turystami. Tutaj więc zaczyna się odrobinę szybszy marsz w celu odzyskania dostępu do tlenu. Na tym poziomie pominięty zostanie pawilon Sully, w którym znajduje się ceramika grecka oraz sztuka egipska (chyba, że ktoś chce zobaczyć wazy jak z bajki Disneya Herkules lub egipskiego Siedzącego Skrybę z brzuszkiem).

Poziom 1, Denon. Największe tłumy. Dlaczego? Mona Lisa. Doprawdy, chyba nigdy nie zrozumiem jej fenomenu. Sala z obrazem przedstawiającym tę tajemniczą damę jest chyba najduszniejszym pomieszczeniem, w jakim byłam. No tak, ale dla wielu jest to punkt obowiązkowy zwiedzania Luwru. Przejdźmy więc do niej, która mieści się w po środku 6 sali. W tym samym pomieszczeniu, na przeciwko znajduje się dużo piękniejszy obraz, na którego niewielu już zwraca uwagę - Wesele w Kanie. Na korytarzu prowadzącym do tej sali znajduje się kilka obrazów Caravaggia oraz innych włoskich twórców z XIII-XVII wieku.

Jeżeli jeszcze chodzi o Mona Lisę i jej wielką sławę. Autorem obrazu jest włoski malarz, prawdziwy człowiek renesansu, Leonardo da Vinci. Z obrazem tym wiąże się kilka ciekawostek, które mogą być interesujące, dla mnie jednak nie tłumaczą przeogromnego boomu na ten mały i ciemny obraz, który jest raczej naprawdę nie najładniejszy w kolekcjach Luwru, a wręcz przeciwnie. Pierwsza ciekawostka to próba (udana) kradzieży w 1911 roku przez 29-letniego pracownika muzeum, który został złapany dopiero przy próbie sprzedaży obrazu Włochowi, tłumacząc przy tej okazji, że chce zwrócić Włochom to, co do nich należy, dzięki czemu zdobył włoskie serca, a stracił francuskie. Skończył 7-miesięczną karą w więzieniu, francuskim.
Drugą ciekawostką jest tajemniczy uśmiech Mona Lisy. W 2003 roku neurolog z Harvardu podjęła próbę rozwiązania tej zagadki - zauważono bowiem, że uśmiech staje się wyraźniejszy w momencie patrzenia w oczy Giocondzie. W momencie zwrócenia wzroku na usta Mona Lisy uśmiech znika. Neurolog odkryła, że jest to złudzenie optyczne, które wynika z dwóch różnych spraw. Z jednej strony patrząc bezpośrednio na obiekt światło pada na centralną część siatkówki, zwaną dołkiem środkowym, który dobrze sobie radzi z postrzeganiem relatywnie jasnych obiektów. Z drugiej strony patrząc na coś kątem oka, światło pada na zewnętrzną część siatkówki, co umożliwia znacznie lepsze widzenie płócieni. Da Vinci dobrze wykorzystał cienie rzucane przez kości policzkowe Giacondy, by podkreślić usta jako element ciemniejszy od reszty twarzy.
Są więc jakieś ciekawostki, wiążące się z tym portretem. Jednak czy to naprawdę sprawia, że ten obraz jest tak niesamowicie znany i właściwie stał się symbolem nie tylko Luwru, czy Francji, ale sztuki wykorzystywanej w popkulturze? Sama nie wiem, jak dla mnie dobra promocja miejsca, to promocja spójna i skupiona na kilku, a nie tysiącu elementów. Dlatego Luwr wybrał kilka ważniejszych dzieł, a potem wystarczyło tylko puścić to w świat masowych pamiątek.

Wracając do wycieczki. Z sali monalisowej wychodzimy drugim wyjściem i skręcamy w prawo, gdzie mijamy obrazy francuskie z XIX wieku, m.in. Konsekracja cesarza Napoleona I i Koronacja cesarzowej Józefiny w katedrze Notre-Dame de Paris, 2 grudnia 1804. Stamtąd, by udać się na poziom 1 w pawilonie Richelieu należy niestety zejść do piramidy, wejść do pawilonu Richelieu i wejść na pierwszy poziom.

Dlaczego warto wejść do Richelieu na poziomie pierwszym? Przede wszystkim ze względu na apartamenty Napoleona III, które swoim luksusem i przepychem przypominają apartamenty w Wersalu.


Stamtąd przechodzimy na górę (schodami ruchomymi) do mojej ulubionej części Luwru. Od schodów ruchomych przechodzimy do wielkiej sali 18 wypełnionej po brzegi ogromnymi obrazami Rubensa. To jeden z moich ulubionych twórców. Flamandzki, genialny twórca barokowy. Jego oryginalne trzy gracje co prawda wiszą w Madrycie, jednak na jednym z obrazów w Luwrze są przemycone i zakamuflowane.


Stamtąd przechodzimy do sali 17, mijając schody do sal 21-28. Już w sali 24 znajduje się piękny obraz Daniela Seghersa Le Triomphe de l'Amour avec entourage de fleurs. Widoczne na nim kwiaty znajdują się na wielu obrazach pochodzących z Flandrii XVI-XVIII wieku.

Idąc dalej natrafiamy w sali 28 na specyficzny portret La Bohémienne Fransa Halsa, który z jednej strony wydaje mi się brzydki, a z drugiej interesujący i piękny.

Na skraju malarstwa niemieckiego XVIII-XIX wieku, znajdującego się w salach A-F, dokładnie w sali F, znajduje się piękny obraz Martina Knollera L'Assomption de la Vierge, który jest niesamowicie szczegółowy, dynamiczny i zachwycający kolorystycznie.

W salach 30-31 najciekawsze są obrazy Rembrandta, m.in. Bethsabée au bain tenant la lettre de David.

Idąc dalej natrafiamy na malutki, ale za to jeden z bardziej znanych obrazów Vermeera, Koronczarkę, która przyciąga dosyć spore zainteresowanie odwiedzających Luwr.


Wróćmy z powrotem przez salę rubensowską i w sali 17 skręćmy tym razem w prawo, do działu malarstwa holenderskiego z XVI wieku. To tam, w małej salce nr 10 znajdziemy portret Kopernika w wykonaniu Holbeina le Jeune.

W przybocznej sali nr 9 znajduje się również ciekawy potrójny ołtarz Joosa van Cleve'a Retable de la Déploration du Christ. Składa się z trzech części: środkowej pt. La Déploration du Christ, górna część pt. La Stigmatisation de saint François d'Assise oraz dolnej La Sainte Céne du Christ. Ostatnia wydaje mi się najbardziej intrygująca ze względu na to, że przedstawia ona ostatnią wieczerzę Jezusa z apostołami. Pozornie wydaje się, że jest tam 13 apostołów, jednak jest to ukryty autoportret autora, który siedzi przy stole na rogu po lewej.

W salce nr 8, przyległej do większej nr 7, w głębi znajduje się piękny obraz pochodzący z Niemiec XVII wieku, autorstwa Johanna Koeniga, pt. La Vierge a l'oeillet, który przedstawia Maryję z Dzieciątkiem.

Idąc dalej, w większej sali nr 10 znajduje się kultowy portret Gabrielle d'Estrées i jej siostry, trzymającej ją w specyficznym miejscu - za sutek. Zainteresował mnie ten obraz i jego właściwe przesłanie. Jest to obraz anonimowego autora ze szkoły Fontainbleau, na którym znajdują się dwie nagie kobiety w wannie przykrytej prześcieradłem. Jak już wspomniałam, jedna trzyma drugą za sutek, druga natomiast trzyma w palcach pierścień. Na drugim planie widoczna jest kobieta o rudych włosach, która szyje ubranko dla dziecka. Przyglądając się obrazowi nasuwa się wiele pytań: o co chodzi z tym sutkiem? co je łączy? co oznacza pierścionek? co oznaczają rude włosy? dlaczego w lustrze nie ma odbicia?  kim jest nagi mężczyzna z przykrytymi genitaliami czerwoną materią, znajdujący się w głębi obrazu? pytania można by mnożyć. Obraz jest anonimowy, więc to też nie pomaga w interpretacji... Wiadome jest za to kilka faktów z historii kobiety sportretowanej na obrazie. Gabrielle d'Estrées, kochanka Henryka IV, uważana była za najpiękniejszą kobietę we Francji. Powiła królowi dwóch synów oraz córeczkę, które zostały uznane przez króla. Henryk był w tamtym czasie z niepłodną królową Margot, więc by poślubić Gabrielle musiał prosić o unieważnienie małżeństwa papieża. Wszyscy byli temu związkowi przeciwni, przede wszystkim dlatego, że owe dzieci były podwójnymi bękartami (Gabrielle była mężatką). Dodatkowo uważana była za osobę rozpustną i rozrzutną. Jednak Henryk zdecydował się na ten krok i rozpoczął przygotowania do zaślubin Gabrielle. Niestety ona, gdy już wszystko było gotowe, w mocno zaawansowanej ciąży wróciła do Paryża z wyjazdu do Fontainbleau. Ze względu na powikłania w ciąży Gabrielle urodziła martwe dziecko, a także sama pożegnała się z życiem. Niektórzy snuli wtedy teorie spiskowe, że jej śmierć jednak nie miała związku z ciężkim porodem, a pomogli jej w tym jej przeciwnicy.
Wracając do interpretacji obrazu - oficjalnie jej sutka dotyka siostra, która w ten sposób sugeruje, że piękna Gabrielle jest w ciąży z królem oraz, że z jej piersi wypływać będzie mleko. Pierścień to znak, że zostanie królową, niańka w głębi szyje wyprawkę dla nienarodzonego jeszcze następcy tronu. Nieoficjalnie jednak snuje się inne historie: np. że kobiety łączyło coś więcej niż zwyczajna kąpiel, że druga kobieta to nie siostra, a Henriette d'Entragues, kolejna królewska kochanka, która zastąpiła Gabrielle po jej śmierci. Rude włosy to symbol zdrady... różne można wysnuć historie z tego obrazu. Warto dlatego zatrzymać się przy nim na trochę dłużej.

W sali 12 znajdują się portrety kardynała Richelieu i Louisa XIII w wykonaniu Philippe de Champaigne z XVII wieku.

Stamtąd skręcamy w stronę sali z 4 porami roku Nikolasa Poussina w okrągłej sali 16. To jest miejsce, z którego odbijamy do pawilonu Sully. Pawilon Sully, sala 24 - to właśnie tam mieści się znany obraz Georges de La Toura Oszust z asem karo. Jest to obraz przedstawiający cztery postaci pięknie ubrane, z czego trzy grają w karty, w grę hazardową, czego można się domyślić na podstawie rozrzuconych w dwóch miejscach monet. Najważniejszym elementem jest gra spojrzeń, która zdradza możliwe interpretacje dzieła. Młodzieniec po prawej ma wygląd osoby naiwnej, nieświadomej. To on będzie oszukany. Oszustami w grze są mężczyzna po lewej i kurtyzana siedząca na środku. Obie postacie mają wygląd podstępny. Kurtyzana przybrała nieruchomą pozę, ostentacyjnie kieruje wzrok w stronę służącej nalewającej wino. Sugeruje w ten sposób rozgrywającemu, aby podał jej kartę, która rozstrzygnie grę. Oszust, z przebiegłym wyrazem twarzy, jest w trakcie wyciągania spod pasa tytułowego asa karo. Obraz ma charakter moralizatorski i wskazuje na niebezpieczeństwo, jakie mogą ze sobą nieść gra, kobieta i wino.

Idąc dalej pawilonem Sully dochodzimy do sali C, w której mieści się kilka dzieł impresjonistów, m.in. Renoir pt. Lecture.


Spacerując po pawilonie Sully napotykamy na różne śliczne pejzaże, m.in. piękne przedstawienie burzy (która tego dnia miała naprawdę miejsce w Paryżu i bardzo podobnie wyglądała!) na obrazie Julesa Dupre.


Zaraz za zakrętem, w sali 61 znajdują się obrazy Delacroix, o którym niedługo oddzielny post, a wśród nich najsłynniejszy portret naszego rodaka pianisty - Fryderyka Chopina.

Idąc dalej, do sali 60, napotykamy na znane obrazy Jeana-Augusta-Dominique'a Ingresa, tj. La baigneuse czy Łaźnia turecka.

Dalej idziemy prosto, co prowadzi nas do pięknego obrazu Davida Jacquesa Louisa pt. Marat assasiené (Śmierć Marata). Tytułowy Marat to jeden z przywódców rewolucji, który został zasztyletowany przez żyrondystę. Malarz uheroicznia jego śmierć nawiązując jego pozą do Chrystusa zdjętego z krzyża. Pokazuje w nim męczennika rewolucji, bohatera dobrej sprawy. Jego nagie ciało na wzór starożytnej praktyki, umieszczone zostało w wannie, która swoim wyglądem przypomina sarkofag. Marat w dłoni trzyma zakrwawiony list, symbolizujący petycję przyniesioną przez morderczynię, na której jest napisane "moje wielkie nieszczęście czyni mnie godną twej łaskawości". 

W sali 51 znajdują się ciekawe interpretacje różnych znanych budynków w wykonaniu Huberta Roberta, który jest twórcą serii obrazów przedstawiających ruiny i zniszczone obiekty, tj. Luwr.

Na ostatniej prostej pawilonu Sully znajduje się jeszcze kilka ciekawych pozycji, tj. portret markizy de Pompadour w wykonaniu Maurice-Quentin de La Toura, portrety małpek, studium dłoni Nicolasa de Largillierre itp.




Jak widać po powyższym opisie, w Luwrze jest co zwiedzać. Jednak warto to w jakiś sposób uporządkować oraz dopasować do własnych zainteresowań, a także wziąć notes i długopis do zapisywania tytułów swoich faworytów, żeby poszerzyć o nich wiedzę po powrocie. Bardzo przydatne byłyby przy zwiedzaniu audioguidy, jednak w Luwrze nie ma dostępnej polskiej wersji. Myślę, że powyższy mini przewodnik jest dobrym początkiem do przygotowywania swojej wizyty w Luwrze.

Brak komentarzy: