Razem z przyjaciółmi zorganizowaliśmy sobie prawdziwą ucztę. Przez ponad godzinę siedzieliśmy i biesiadowaliśmy przy garnku krewetek z dodatkami. O dodatkach i sposobie przygotowania już za chwilę. To była prawdziwa celebracja. Dzięki temu, że każdy z uczestników uczty musiał sobie obierać ugotowane krewetki (zdejmować tzw. pancerzyk, odrywać główkę - choćby brzmiało to bardzo brutalnie w wykonaniu jest całkiem proste i dla świadomych mięsożerców raczej mało ekstremalne). Oczywiście same krewetki (które szykuje się bajecznie prosto - gotując je przez 5 minut we wrzącej, posolonej wody, do której dodaje się potem jedynie sok z wyciśniętej cytryny) nie wystarczyłyby, żeby to nazwać ucztą. Co najwyżej dziwnym rytuałem. Dlatego zdecydowałam się urozmaicić go różnymi dodatkami. Poniżej przepisy.
-1 dojrzałe awokado
-3 ząbki czosnku
-6 łyżek majonezu
-2 łyżeczki musztardy
-pieprz, sól, zioła prowansalskie do przyprawienia
Wszystko razem dokładnie zmiksować i pozostawić na noc do "przegryzienia".
Sos curry/tandoori
-majonez
-curry
-tandoori
-świeża posiekana kolendra
Wszystko razem dokładnie zmieszać na kilka godzin przed podaniem.
Majonez z musztardą
We Francji jest możliwość kupienia czegoś takiego w sklepie, jednak nie przypominam sobie, żeby w Polsce było to dostępne. A do krewetek nadaje się idealnie! Także należy zmieszać majonez z odrobiną musztardy, najlepiej dijon i voici!
Sałata "zwyczajna"
-mieszanka sałat: lodowej, cykorii, endywii
-opcjonalnie starta cienko marchewka
-kilka kropel oliwy
-sok wyciśnięty z połówki cytryny
-zioła prowansalskie, sól, pieprz
Wszystko zmieszać dokładnie zaraz przed podaniem.
Do tego wszystkiego bagietka i voila! obiad gotowy. Wszystko to najlepiej smakuje z krewetkami do obierania na gorąco ze schłodzonym białym winem.
A na deser trochę cukierków, czyli I want candy Bow Wow Wow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz