Victor Hugo to jeden z największych francuskich pisarzy, poetów i dramaturgów, czołowy przedstawiciel romantyzmu, ale nie tylko. W swoim życiu próbował też kariery polityka. Był przeciwnikiem powrotu do monarchii francuskiej, zwolennikiem demokracji humanitarnej i liberalnej. Wspierał rewolucję lipcową w 1830 roku, brał udział w rewolucji lutowej w 1848 roku, a z powodu przekonań politycznych przez 19 lat przebywał na dobrowolnym wygnaniu poza granicami Francji jako przeciwnik II Cesarstwa. Dopiero po upadku Napoleona III w roku 1870 powrócił do swojej ukochanej ojczyzny.
Do jego najbardziej popularnych powieści należą Dzwonnik z Notre Dame i Nędznicy. Jego powieści opowiadają o smutnych losach wielu postaci, wśród których tylko nieliczni obdarzeni są szczęściem. Jego tragiczni bohaterowie, tj. Quasimodo, zmagają się z różnego rodzaju ograniczeniami, które mają swoje źródło w społeczeństwie, historii czy nawet w chwili urodzenia i przeznaczeniu. Tło dla smutnych historii bohaterów stanowi najczęściej Paryż i jego zakamarki, tj. katakumby, katedra Notre Dame, przeróżne dzielnice.
Przy przyjemnym placu Des Vosages, otoczonym z czterech stron ślicznymi kamienicami, gdzie bardzo miło i przyjemnie się odpoczywa na ławeczkach w cieniu ładnie ułożonych drzew, mieści się kamienica, w której niegdyś mieszkał ten niesamowity pisarz ze swoją żoną Adèle. Jego mieszkanie jest udostępniane do zwiedzania. Znajduje się tam wiele ciekawych eksponatów, portretów artysty i jego rodziny, obrazy związane z jego powieściami (najczęściej z Esmeraldą), orientalne meble i inne interesujące elementy.
Dzielnica żydowska
Najlepsze falafele na świecie, polskie serniki i szarlotki, cebularze i chałki, genialne zapachy, klimat, muzyka... taka właśnie jest paryska dzielnica żydowska mieszcząca się blisko centrum, na terenie dzielnicy Le Marais (bagnistej), wokół ulicy Rosiers.
Falafel to koszerny kebab. Jest połączeniem kuchni żydowskiej z kuchnią arabską. Jest to pita z różnymi warzywami i sosami, pastą sezamową, a także z wybranym mięsem lub kotlecikami z mielonej ciecierzycy z ziołami. Z pewnością potrawa ta trafi do mojego jadłospisu na stałe, ponieważ zupełnie zakochałam się w tym smaku. Jak tylko znajdę i przetestuję idealny przepis, zamieszczę go na blogu. Połączenie smaków, grillowany bakłażan, kolendra i natka pietruszki... idealny lunch w idealnym miejscu.
Carnavalet,Cognacq-Jay, Archives Nationales de France
W trakcie spacerów po dzielnicy żydowskiej można wstąpić do kilku ciekawych muzeów, które dają świetne tło dla zrozumienia całego Paryża. Po pierwsze Carnavalet - muzeum historii Paryża. Po drugie Cognacq-Jay - muzeum zbiorów prawdziwego paryżanina. I po trzecie Narodowe Archiwum Francji.
Cognacq-Jay składa się z kolekcji zebranej przez Theodore-Ernesta Cognacq'a oraz jego żony, Marii-Luizy Jay, w latach 1900-1925. Wszystkie obrazy, dodatki, meble itp. są eksponowane w apartamentach utrzymanych w stylu Ludwika XV i Ludwika XVI, dzięki czemu w trakcie wizyty odnosi się wrażenie przeniesienia do tamtej epoki.
Archives Nationales de France - zupełnie przypadkiem zaszliśmy do prawdziwego skarbca wiedzy. W pobliżu dwóch pozostałych muzeów mieści się archiwum narodowe Francji, gdzie oprócz tysięcy dokumentów, do których zwiedzający nie mają dostępu, wystawione są przeróżne smaczki i perełki, np. testament Napoleona, list pożegnalny Marii Antoniny, intercyza Moliera... Samo wnętrze budynku jest niesamowite, a niektóre sale muzealne zostały świetne zaaranżowane, żeby osoba, która nigdy nie miała do czynienia z archiwum, mogła się zorientować na czym jego funkcjonowanie polega.
Disneyland
Pozornie mogłoby się wydawać, że Disneyland jest miejscem dla dzieci. Ze względu na okoliczności mogłam tam spędzić jeden, wspaniały dzień. I stwierdzam jasno - to była niesamowita przygoda, spełnienie marzeń z dzieciństwa, ale także wielkie przeżycie dorosłego człowieka.
Na taką opinię złożyło się kilka faktów. Po pierwsze dlatego, że jest to świetny park rozrywki - niektóre atrakcje zapierają dech w piersiach (np. rakieta - kolejka górska, która jedzie z niesamowitą prędkością po przestrzeni kosmicznej), inne zaskakują świetną aranżacją (np. Piraci z Karaibów, gdzie płynie się pośród pirackich wiosek, okrętów, spadających do wody bomb, lochów, schowanych skarbów i kościotrupów) czy po prostu bawią i cieszą, przypominają o ulubionych bajkach (np. kraina Piotrusia Pana, gdzie lata się nad Londynem, wśród gwiazd i Nibylandii).
Po drugie wszystko zapięte jest na ostatni guzik, dopracowane do granic możliwości, zrobione na tzw. maksa. Mieliśmy okazję uczestniczyć w pokazie animacji ze sztucznymi ogniami zorganizowanym z okazji 20-lecia istnienia Disneylandu w Paryżu. Ten pokaz po prostu był zachwycający, wzruszający, interesujący i przepiękny. Trwał aż 20 minut i był idealnie zaplanowany i bardzo dopracowany. Co chwilę zaskakiwał, był spójny fabularnie, wciągał śmiesznymi aranżacjami i widowiskowymi efektami specjalnymi. Innym przykładem są przeróżne atrakcje, w których jeździło się wagonikami po różnych krainach, np. dom strachów czy wspomnieni już wcześniej Piraci z Karaibów. Trasy trwały ok. 5 minut, a każdy element i odcinek, który się mijało był zupełnie inny, dopracowany w każdym najdrobniejszym szczególe i bardzo różnorodny.
Po trzecie ze względu na genialną bajkową atmosferę, jaka tam panuje. Uśmiech dosłownie nie schodził mi z ust. W trakcie parady bajkowych postaci wszystkie dzieci wykrzykiwały imiona swoich ulubionych bohaterów. To było wręcz wzruszające. Disneyland to nie kiczowaty park rozrywki z bohaterami na pierwszy rzut oka bardzo tandetnymi, ale dopracowany w każdym szczególe, przypominający prawdziwe bajki świat, który wciąga nawet dorosłych.
Po czwarte, dlatego, że spędziłam tam cały dzień, a i tak było mi mało. Każda atrakcja różni się od poprzedniej, z rakiety, gdzie przeżywa się chwile grozy i strachu, przesiada się w Buzza Astrala, gdzie strzela się do Zorka, z delikatnej karuzeli z konikami przesiada się w hardcorową kolejkę górską Indiana Jones, z kręcących się filiżanek wsiada się na statek po małym świecie lalek, z kabiny rakiety Star Wars do tratwy w wioskach pirackich. Właściwie nie ma czasu się nudzić. Spędziliśmy tam 14 godzin pod rząd i każda minuta była idealnie wykorzystana, inna. Cały ten czas czuliśmy się jak w bajce, innym świecie. Był to prawdziwy odpoczynek dla zmęczonych już odrobinę dorosłymi problemami.
Jestem pewna, że jeszcze tam wrócę. Tym razem z własnymi dziećmi, dla których będzie to jeszcze większe przeżycie spędzić dzień pośród ulubionych bohaterów ze świata nierzeczywistego.
Na koniec rewelacyjna francuska piosenka świecznika z Pięknej i Bestii.
A tymczasem ja czułam się jak prawdziwa księżniczka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz