Bois de Vincennes
W upał wszyscy Paryżanie kryją się po najróżniejszych miejscach przed słońcem. I my zdecydowaliśmy się na ucieczkę na obrzeża miasta, ponownie do pięknego Vincennes. Jednak tym razem nie na skwer, nie do zamku, ale do lasu.
Może nie jest to taki las w prawdziwym, polskim znaczeniu, gdzie dzikość miesza się z dzikością. Ale z pewnością jest to miejsce bliskie naturze, z niewielką ingerencją człowieka. A ingerencja ta jest tu tylko dodatkowym atutem. Mam tu na myśli np. staw z łódeczkami, czy niektóre wykoszone, przygotowane do piknikowania obszary.
Lasek ten jest świetnym miejscem na odpoczynek w takie upalne dni, jakie obecnie wykończają mnie w samym centrum miasta.
Parc Floral i Paris Jazz Festival
Zaraz obok omawianego wcześniej lasku Vincennes znajduje się rewelacyjny ogród botaniczny - Parc Floral de Paris. Już jakiś czas zastanawiałam się nad wizytą w tym miejscu w celu podziwiania przepięknych rabatek kwiatowych, zagospodarowanej zielonej przestrzeni w przemyślany sposób, ciekawych okazów na każdym kroku. Okazało się, że w gorące soboty czerwca i lipca jest do tego znakomita okazja - Paris Jazz Festival.
W sobotę 13 lipca zdecydowaliśmy się na ukojenie w upalny dzień muzyką jazzową w pięknym otoczeniu Parc Floral. I o ile festiwal jazzowy trochę mnie raczej zawiódł, o tyle miejsce mnie zupełnie oczarowało.
Francuzi znowu dowiedli, że w dosyć szeroki sposób pojmują jazz. Tego dnia odbywał się koncert Flory Théfaine "Bal Plissé dansé". Było to raczej nawoływanie publiczności do tańczenia niż dobra muzyka. Co prawda możliwe, że siedząc czy tańcząc pod sceną atmosfera była gorąca, etniczna i relaksująca, jednak w miejscu, które my wybraliśmy dla posłuchania koncertu - na trawie w pobliżu sceny, muzyka ta wraz z okrzykami pani Flory, stały się raczej przedmiotem naszych żartów i kpin.
Jeżeli natomiast chodzi o Parc Floral, tak jak już wcześniej wspomniałam, to miejsce zupełnie mnie oczarowało. Jest idealnie zaplanowane i przemyślane. W centralnej części znajduje się staw, a za nim scena, wszystko to otoczone jest zielonymi trawniczkami z różnego rodzaju drzewkami, kwiatami i roślinami. Po bokach tej części mieszczą się małe szklarnie ze specyficznymi okazami, np. bonsai, bardziej dzikie i zalesione polany, dróżki otoczone ze wszystkich stron kwiatami. W miejscu tym znajdują się elementy różnych obszarów zieleni: parku, ogrodu, lasu, polany...
To kolejny tajemniczy ogród na mojej drodze po Paryżu, który zdecydowanie stał się jednym, z moich ulubionych miejsc w tym pięknym mieście.
Łuk Triumfalny nocą
Łuk Triumfalny to miejsce, z którego wg mnie można obserwować Paryż w najlepszym wydaniu. Idealnie widać trzy (właściwie dwa, bo na jednym stoimy) łuki w jednej linii prostej, w tym imponujące La Defanse, wzgórze Montmartre, wieżę Eiffle'a i wieżę Montparnasse, złotą kopułę mauzoleum Napoleona w Les Invalides, odległe laski boloński i Vincennes itp. Genialny widok - to pierwsze.
Paryż nocą to prawdziwy karnawał świateł i kolorów. Zarówno z pozycji osoby spacerującej po nim, jak i z lotu ptaka. Dlatego widok z Łuku Triumfalnego nocą (otwarty jest do 23, ostatnie wejście 22:10) jest niesamowity, wciągający i przepiękny.
Cmentarz Père-Lachaise
Po pięknym cmentarzu na Montmartre i ciekawym na Montparnasse, przyszła pora na najpopularniejszy (jeżeli można tak to ująć) turystycznie cmentarz Père-Lachaise.
Dlaczego warto udać się w ten odległy rejon Paryża? Na cmentarzu tym znajduje się wiele pięknych nagrobków, starych drzew, atmosfera jest na swój sposób magiczna. Ale nie tylko - to miejsce pochówku wielkich sław, również polskiego pochodzenia. Na Père-Lachaise leżą m.in. Piaf, Proust, Delacroix, Molier, Wilde, Morrison, Chopin...
Przy tej okazji muszę powiedzieć, że panuje tutaj dziwna tradycja przynoszenia różnych specyficznych atrybutów na groby znanych postaci. Np. na cmentarzu Montparnasse, na grobie Serge'a Gainsbourga leżały pluszowe misie, bilety komunikacji miejskiej, wypalone papierosy, odciśnięte szminką usta, zdjęcia, ilustracje, wiersze. I np. otoczony szklaną osłonką grób Oscara Wilde'a cały był "wycałowany" kobiecymi umalowanymi ustami. Może właśnie z tego powodu grób Jima Morrisona z The Doors ogrodzony został płotem tak, że nie można do niego podejść. Jest to pewnego rodzaju dziwny rytuał, którego trochę nie rozumiem, ale w sumie fani potrafią robić różne rzeczy z żywymi idolami, więc czemu nie z ... umarłymi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz