Placuszki bananowe i śniadaniowy koktajl pobudzający

Dlaczego warto jeść banany?

-są źródłem potasu (zapobiega skurczom mięśni i obniża ciśnienie krwi)
-zawiera dużo błonnika
-poprawia humor poprzez wysoką zawartość tryptofanu
-pobudza wzrost korzystnej mikroflory bakteryjnej w jelitach

Uwielbiam banany. Mogłabym prowadzić życie wśród małpek i razem z nimi zajadać się tym żółtym owocem. Skakać po drzewach, wieszać się na linach (na dwóch rękach, bo na jednej nie potrafię) i ogólnie bawić się świetnie i wieść spokojny wypełniony małpimi figlami żywot. Niestety zapewne marzenia tego nie spełnię jeszcze długo, może jedynie w snach. Dlatego własnymi, kuchennymi sposobami przybliżam się do tego i zjadam tyle bananów, ile sił w żuchwie.
Dziś 2 bananowe przepisy. Jeden to obiecany koktajl, drugi to idealne placuszki. Inspiracją do przepisu na koktajl była ulubiona Nigella Ekspresowa. W placuszkach pomogła mi małpia intuicja.

Koktajl bananowy pobudzający:
(przepis na 3 porcje)
- 4 banany bardzo dojrzałe
- 1,5 szklanki mleka
- 1 filiżanka espresso
- 3 łyżki miodu
- 3 łyżki gorzkiego kakao

Wszystko razem dokładnie zmiksować. Można odstawić na moment do lodówki, żeby było zimne lub dodać kilka kostek lodu (tak woli mój mąż, ja jednak ze względu na mą małpią naturę wolę ciepło).



Placuszki bananowe:
(ok. 6 placuszków)
- 2 szklanki mąki (1 szklanka pszennej, 1 szklanka pełnoziarnistej)
- 2 jajka
- 2 łyżki cukru
- kilka kropel waniliowego aromatu
- 1 szklanka mleka
- 1/2 szklanki wody
- kilka kropel oleju
- 2 banany


Wszystko razem mieszamy dokładnie, na końcu dodając banany. Smażymy na oleju na małym ogniu, po ok. 2 minuty z każdej strony. Placuszki są tak aksamitne, że aż trudno w to uwierzyć. Dla słodkości i ładniejszego wyglądu można posypać odrobiną cukru pudru. Do tego idealna jest oczywiście café noisette w wykonaniu mojego męża (nie mamy jeszcze specjalnych filiżanek na espresso, ale już niedługo nabędziemy jakieś fajne).

Smacznego!

Na koniec piosenka "Dance Me To The End Of Love" w delikatnie swingowym wykonaniu Madeleine Peyroux.

Brak komentarzy: