Dlaczego warto jeść jabłka? -opóźniają proces starzenia się dzięki antyoksydantom -zawierają dużo błonnika -to niskokaloryczna smaczna przekąska -zawierają witaminę C wspomagającą układ odpornościowy -są dobre dla zębów - oczyszczają z płytki nazębnej i masują dziąsła (ich negatywny wpływ na szkliwo można zredukować poprzez wcześniejsze umycie zębów i zapijanie wodą mineralną)
Jabłka to mój kolejny ulubiony owoc. Nie dość, że jest zdrowy to jeszcze bardzo smaczny i różnorodny w swoim gatunku. Do tego są na tyle uniwersalne w smaku, że można z nich robić najprzeróżniejsze potrawy i napoje. Moimi ulubionymi wersjami jabłka są: sok jabłkowo-marchwiowy (świeżo zwirowany), szarlotka (pod każdą postacią, przepisy na różne rodzaje tego idealnego ciasta znajdziecie tutaj i tutaj i tutaj), jabłka pieczone z daktylami oraz surówka z jabłkiem i marchewką. Bardzo też lubię połączenie jabłek, ryżu i cynamonu. Jednak rok temu, gdy przygotowałam na małe obchody Święta Dziękczynienia zapiekankę łączącą te smaki, która była tak duża, że do tej pory mam tego połączenia dosyć :)
Dzisiaj kilka kolejnych przepisów na potrawy, w których najważniejsze są jabłka. Po pierwsze tarta francuska z jabłkami (kolejną nad jaką pracuję jest genialna tarta tatin). Dodatkowo idealny przetwór na jesienną półkę chutney jabłkowy. A na koniec racuchy jabłkowe, których smak zawsze kojarzyć mi się będzie z babcią. Tarta francuska z jabłkami
To najprostsze i najszybsze ciasto na świecie do zrobienia. Wystarczy tylko opakowanie okrągłego ciasta francuskiego, trochę cukru, cynamonu i 5 jabłek. Składniki: -ciasto francuskie -5 jabłek -150 g cukru -3 łyżki cynamonu -1/2 szklanki wody
Sposób przygotowania: 4 jabłka pokroić w kawałki i zasmażać w garnku z 1/2 szklanki wody. Po 20 minutach dodać cukier i cynamon. Smażyć przez kolejne 20 minut od czasu do czasu mieszając. W formie na tartę rozłożyć ciasto francuskie, wyłożyć na to smażone jabłka, a na koniec skrojone 5 jabłko w cienkie plasterki. Delikatnie poprószyć cukrem i cynamonem po wierzchu. Piec przez 30 minut w 180 st. I gotowe! Najlepsze jeszcze trochę ciepłe, z lodami waniliowymi lub szklaneczką mleka. Chutney jabłkowy
Przepis ten jest wyśrodkowaniem pomiędzy przepisem Nigelli Lawson na taki przetwór a moją recepturą na chutney gruszkowy. Dzięki swojej korzennej nucie chutneye są idealnym przetworem na jesień i zimę. Pasują najbardziej do serów, zaraz potem do wszystkich rodzajów wytrawnych potraw z quichami w pierwszym rzędzie. Idealne do przekąsek gorących i zimnych na imprezie, obiadów, podwieczorków, na prezent...ach ja chutneye mogę jeść ze wszystkim! Składniki na 6 słoiczków: -1 kg jabłek -0,5 kg cebuli -200 g suszonej żurawiny -300 ml octu jabłkowego -100 g cukru -imbir, kurkuma, kmin, kolendra, kmin, sól, ziele angielskie -1/2 szklanki wody
Sposób przygotowania: Pokrojone jabłka, posiekaną cebulę, żurawinę, ocet, wodę, cukier i przyprawy wrzucić do garnka i podsmażać przez 3 godziny od czasu do czasu mieszając. Do wyparzonych słoiczków nakładać zaraz po przygotowaniu i układać do góry nogami, zostawić w takiej pozycji do wystudzenia. Racuchy z jabłkami
Ten smak zawsze będzie mi się kojarzył z babcią. Są idealne na szybki obiad. Najlepsze do nich są miękkie i suche jabłka. To jedyny zapach smażonego jedzenia, który uwielbiam. To trochę taki zapach domowego ogniska, przytulny i słodki, z delikatną nutą cynamonu. Najlepszy na późną jesień. Składniki: (na 16 racuszków) -2 jabłka pokrojone w małe kawałki -2 jajka -400 ml kefiru -1,5 szklanki mąki pszennej -szczypta soli -łyżka cynamonu -4 łyżki cukru pudru -1/2 sody oczyszczonej
Sposób przygotowania: Zbełtać jajka. Dodawać kefir, sól, stopniowo mąkę, cukier, cynamon, sodę. Na końcu jabłka. Smażyć na oleju roślinnym po 2-3 minuty z każdej strony. Ja najbardziej lubię na ciepło z miodem, ale można jeść także oprószone cukrem pudrem czy z lodami śmietankowymi. Na koniec trochę dobrej muzyki, która będzie ładnie rozbrzmiewać pośród jabłkowej woni jesiennych dni. "Naima" Johna Coltrane'a, której dźwięki delikatnie rozbudzą melancholijny nastrój w najbardziej nawet opornych słuchaczach.
Ponieważ wraz z listopadowym chłodem do mojego, do tej pory spokojnego i uporządkowanego, życia wdarło się trochę zmęczenia i zabiegania dzisiaj tylko kilka inspiracji. Nie ma bowiem dla mnie nic bardziej odprężającego niż piękno zamknięte w obrazkach. Ach, i oczywiście delikatna muzyka w tle.
Dzisiaj na ten zmęczony wieczór, który próbował mnie rozbudzić arktycznymi powiewami, ale mu się to zupełnie nie udało delikatna piosenka "Soul Purpose" zespołu Nightmare on Wax, która odeśle mnie w ciepłe przysłowiowe objęcia Morfeusza.
Niedobór witaminy B12 to najczęściej przytaczany kontrargument wobec diety wegetariańskiej. Warto zatem przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu. Czy rzeczywiście B12 znajduje się tylko w produktach pochodzenia zwierzęcego? W jaki inny sposób możemy dostarczyć tę ważną witaminę do naszego organizmu? Na te pytania postaram się dzisiaj znaleźć odpowiedź.
Witamina B12 jest nieodzownym składnikiem w wielu procesach zachodzących w ludzkim organizmie, m.in. w tworzeniu i rozwoju czerwonych krwinek czy budowie odporności. Zwiększa poziom energii, płodność i jest niezbędna do prawidłowego rozwoju płodu u kobiet w ciąży. Używana jest do leczenia chorób degeneracyjnych (nowotworów, artretyzmu, stwardnienia rozsianego), chorób umysłowych, nerwowych, a także różnego rodzaju alergii. Można więc śmiało podsumować, że jest to witamina niezbędna do życia współczesnego człowieka. Rzeczywiście podstawowym źródłem witaminy B12 są produkty pochodzenia zwierzęcego, które zwierają jej najwięcej. Dlatego nie sposób nie zgodzić się z tezą, że wegetarianie mają utrudniony dostęp do tej witaminy. Z pewnością są jednak inne niż jedzenie mięsa sposoby na zdobycie B12. Jak się okazuje, to nie same zwierzęta produkują tę witaminę, ale specjalne bakterie. Zatem niezbędnej B12 dostarczyć może wszystko, co jest "skażone" odpowiednimi bakteriami - zarówno rośliny, jak i zwierzęta. Dodatkowo. poza produktami związanymi z fermentacją, we współczesnym świecie powstaje dosyć duża grupa tzw. wzbogaconych produktów, np. płatki śniadaniowe, mleko sojowe, desery sojowe, soki, herbatki ziołowe. Innym źródłem mogą być różnego rodzaju suplementy. Ale największa gratka tkwi w uzupełnianiu tych niedoborów naturalnymi składnikami. To już nie jest takie proste, trzeba trochę pokombinować. Poniżej lista 5 naturalnego pochodzenia produktów, które są dobrym źródłem witaminy B12 dla każdego rodzaju wegetarian.
5 naturalnych źródeł witaminy B12: -chleb na zakwasie -sos sojowy -domowe kiszonki z buraków -suszone mikroalgi - spirulina i chlorella -drożdże spożywcze Chleb na zakwasie można samemu upiec (najlepszy przepis znajduje się na blogu Kotlet.tv tutaj) lub kupić, np. w piekarni Galeria Wypieków. Przepis na smaczne kiszonki z buraków znajduje się np. tutaj (blog i-naturalnie). Suszone mikroalgi można zakupić w sklepach z zdrową żywnością.
To prawda, że łatwiej jest po prostu zjeść szynkę czy schabowego, ale okazuje się, że i osoby niejedzące mięsa mogą dostarczyć swojemu organizmowi witaminę B12, może nie w najbardziej oczywisty sposób, ale mimo wszystko. Gra jest warta świeczki, bo bez tej witaminy po kilku latach można odczuć bardzo niekorzystne zmiany, m.in. stałe przemęczenie, problemy z metabolizmem, zmiany w układzie nerwowym. Znaczny niedobór witaminy B12 jest groźny dla życia, dlatego już od dziś warto zacząć stosować odpowiednią suplementację.
Kolejną przeciwnością losu związaną z wegetarianizm jest niedobór witaminy D. Witamina D kojarzy się najbardziej ze słońcem. Jest to prawdziwy eliksir życia - polepsza metabolizm, dzięki czemu ułatwia utrzymanie odpowiedniej wagi lub przyspiesza odchudzanie, wzmacnia serce, chroni przed rakiem, zwiększa płodność, ma pozytywny wpływ na długość życia komórek odpornościowych, chroni organizm przed szkodliwym promieniowaniem, zwiększa wytrzymałość i siłę mięśni, wydłuża życie. Jej zalety można by mnożyć i mnożyć. Jak więc ją zdobyć w diecie wegetariańskiej? Jak uzupełnić niedobór, który może skutkować zaburzeniami w układzie kostnym, osteomalacją, osteoporozą i wieloma innymi powikłaniami?
Najlepszym, najprostszym i bezmięsnym wyjściem jest zwiększenie ilości czasu spędzanego na dworze, na słońcu. Witaminę D można pobrać aż w 80 % przez skórną syntezę, do której dochodzi pod wpływem promieni słonecznych, a tylko pozostałe 20 % poprzez odpowiednią dietę i suplementację. Piękna pogoda, jaka jest na zewnątrz w tych październikowych dniach tylko zachęca do tego zalecenia. Także w celu zmniejszenia niedoboru witaminy D przede wszystkim wychodzimy na zewnątrz, najlepiej na piknik, w którym znajdują się produkty bezmięsne z listy zamieszczonej poniżej.
5 naturalnych źródeł witaminy D: -wzbogacone płatki śniadaniowe -mleko sojowe -mleko ryżowe -sok pomarańczowy wzbogacony o witaminę D -grzyby Jednak w przypadku znacznego niedoboru lub narażenia na jego zwiększenie (np. podczas zimy, kiedy jest niewiele słońca), warto sięgnąć po produkty pochodzenia zwierzęcego tj. jajka, mleko i przetwory mleczne, ryby lub ich zamienniki. Np. witaminę D można dostarczyć do swojego organizmu jedząc tran. Jak przygotować piknik bogaty w witaminę D? Oprócz wybrania jakiegoś mocno nasłonecznionego miejsca warto zrobić ciekawe zdrowe przekąski. Poniżej przepis na quiche z cebulą, brokułem i pieczarkami, który jest idealny na jesienny piknik (quiche zawiera produkty pochodzenia zwierzęcego: margarynę, jajka, śmietanę, ser żółty).
Quiche z cebulą, brokułami i pieczarkami Ciasto: -250 g mąki pszennej pełnoziarnistej -125 g zimnej margaryny -1 żółtko -50 g wody -szczypta soli
Margarynę szatkuję razem z mąką i solą. Następnie dodaję żółtko i wodę zagniatając ciasto w kulkę. Wkładam ciasto do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie rozwałkowuję je na formę do tart i piekę przez 15 minut w 180 st.
Farsz: -2 cebule -1 brokuł -5 pieczarek -100 g sera żółtego -3 łyżki masła -2 jajka + białko, które zostało po cieście -2/3 szklanki śmietany 18% -1/3 szklanki wody -zioła prowansalskie -gałka muszkatałowa, kolendra mielona, orientalne przyprawy -sól, pieprz
Kroję cebulę w kostkę, brokuły w małe różyczki, pieczarki w cienkie plasterki. Wszystko smażę na maśle z mieszanką orientalnych przypraw aż cebula nabierze złotego koloru. W tym czasie ścieram ser żółty na tarce i robię zalewę: bełtam jajka, dodaję śmietanę, wodę i przyprawy. Dokładnie wszystko mieszam. Na podpieczony spód wykładam warzywa, posypuję je serem i zalewam sosem. Wszystko wkładam do nagrzanego piekarnika i piekę przez 40 minut w 180 st.
Quiche jest najlepszy ze świeżą sałatą oraz z chutneyem z gruszek i czerwonym pesto. Smacznego!
Na dzisiejszy piękny ciepły jesienny wieczór delikatna piosenka "Honeysuckle Rose" w jazzowej tonacji w wykonaniu Jane Monheit.
Jak już ostatnio pisałam, dieta wegetariańska i wszystkie jej odmiany, ponieważ polegają na rezygnacji z jakiegoś składnika (najczęściej mięsa pod każdą postacią), narażają organizm człowieka na pewne niedobory. Da się im zapobiegać, je uzupełniać, ale trzeba być ich świadomym. Dzisiaj sposoby na dostarczanie organizmowi większej ilości żelaza poprzez składniki niezwierzęcego pochodzenia.
Żelazo jest wyjątkowo potrzebne w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu, zwłaszcza kobiet w ciąży, ponieważ warunkuje prawidłowy rozwój mózgu oraz tkanek płodu. Wchodzi ono w skład białek, czerwonych krwinek (hemoglobiny), tkanek mięśniowych (mioglobiny), licznych aktywnych enzymów (katalazy, cytochromy). Jest ono niezbędne do transportu tlenu w organizmie. Jest także konieczne do dobrego funkcjonowania układu odpornościowego, pomaga w dobrym utrzymaniu układu nerwowego, zwiększa odporność na stres i sprawność intelektualną, ma właściwości przeciwutleniające, pomaga walczyć z wolnymi rodnikami, co zapobiega starzeniu się skóry. W przypadku niedoboru żelaza organizm narażony jest na osłabienie, apatię, siniaki, zły nastrój, łamliwość paznokci, wypadanie włosów, zaburzenie rytmu serca, bladość skóry...
Dlatego warto temu przeciwdziałać i w sposób świadomy wzbogacać swoją dietę bezmięsną i inne źródła żelaza. Poniżej 10 przykładowych składników, w których znajduje się spora dawka tego ważnego składnika mineralnego. 10 naturalnych źródeł ŻELAZA: - gotowana fasola - suszone figi - ziarno sezamu - natka pietruszki - świeże zielone warzywa (brokuły, papryka, szpinak) - śliwki - suszone morele - orzechy, nasiona dyni i słonecznika - rodzynki - kasza gryczana
Istotnym elementem jest również zwiększanie przyswajalności tego pierwiastka. Zwiększa się ją chociażby poprzez spożywanie jednoczesne witaminy C z owoców cytrusowych, jagód, kiwi, papryki, ziemniaków, natki pietruszki, koperku, dzikiej róży, a także wszelkiego rodzaju świeże zioła i zielone części warzyw zawierające chlorofil. Natomiast przyswajalność żelaza zmniejszają czarna herbata i kawa, otręby, płatki zbożowe, pieczywo pełnoziarniste, szczaw, rabarbar, dlatego przy większych niedoborach warto zastanowić się nad wykluczeniem tych z pozoru bardzo zdrowych składników z diety.
Jak widać natka pietruszki jest tutaj istotnym elementem z dwóch powodów: zawiera dużo żelaza, a także witaminy C, która zwiększa przyswajalność tego pierwiastka. Dlatego warto pomyśleć o codziennym jedzeniu jej w świeżej postaci, jako dodatku lub... fundamentu potraw. Poniżej przepis na znakomite pesto z natki pietruszki, prawdziwej bomby żelazowej również ze względu na zawartość dużej ilości prażonych ziaren słonecznika. Mój mąż jak spróbował tego specjału to powiedział, że smakuje jak wegetariański pasztet. Dla mnie to idealna przekąska, dodatek lub pasta do kanapek, zwłaszcza z dodatkiem świeżych lub suszonych pomidorów. Poniżej przepis.
Pesto z natki pietruszki -duży pęczek świeżej natki pietruszki -100 g ziaren słonecznika -100 ml oleju rzepakowego -sok z połówki cytryny -sól, pieprz, przyprawa Pesto Kotanyi do smaku Ziarna słonecznika podprażyć na suchej patelni. Razem z natką zmiksować w blenderze, dodawać powoli olej i przyprawy. Gotowe! Ekspresowe, żelazowe, energetyczne doładowanie!
Dzisiaj piosenka i teledysk, które mnie zachwyciły. Francuski tekściarz, twórca teledysków i piosenkach, Woodkid z utworem "Iron", w którego teledysku wystąpiła m.in. niesamowita angielska modelka Agyness Deyn.
Przy diecie wegetariańskiej/wegańskiej/semi-wegetariańskiej/lakto-owo-wegetariańskiej... organizm narażony jest na niedobory różnych składników mineralnych i witamin. Chodzi tu przede wszystkim o niedobór wapnia, żelaza, witaminy D oraz B12. Ponieważ sama nie jem mięsa już od ponad 2 miesięcy i czasami odczuwam te niedobory, m.in. poprzez częste skurcze czy pulsowanie mięśni, zdecydowałam się doinformować w temacie uzupełniania tych niedoborów. Dzisiaj sposoby na dostarczenie wapnia w inny, niż mięsny sposób.
Wapno co prawda w diecie lakto-owo-wegetariańskiej, którą ja wyznaję, znajduje się we wszystkich przetworach mlecznych oraz rybach. Mimo to poniżej zamieszczam 10 składników pochodzenia zupełnie niezwierzęcego, które są bogate w ten ważny składnik mineralny, który wspomaga trwałość i funkcjonowanie kości (w tym również zębów), mięśni, używany jest przy kurczeniu się naczyń krwionośnych, komunikacji międzykomórkowej, wydzielaniu hormonów.
10 naturalnych źródeł WAPNIA:
- mak - migdały - sezam - siemię lniane - suszone figi - liście rzepy - liście jarmużu - liście gorczycy - liście szpinaku - ser tofu
Mimo, że powyższe składniki są bogate w wapń, nadal jest to w większości niewielka dawka w porównaniu z mlekiem krowim. Np. w 100 g migdałów znajduje się 250 mg wapnia, natomiast w 100 g mleka w proszku odtłuszczonego aż 1270 mg. Jednak inaczej z wapniem mają się mak i sezam. 100 g maku dostarcza aż 1440 mg wapnia, czyli nie dość, że więcej niż mleko, to jeszcze jest to blisko 150% zapotrzebowania dziennego! Sezam natomiast w 100 g produktu zawiera ponad 1100 mg wapnia. Warto jednak pamiętać o tym, że istotną sprawą jest odpowiednie przygotowanie ziaren do spożycia - przed podaniem maku/sezamu należy zmielić go w młynku do kawy. Proces ten zwiększa przyswajalność zawartych w nich składników.
Ten październik jest wyjątkowo piękny. Jesienny nastrój, kolorowe liście, delikatny wiatr, pogoda idealna na rower i spacery. Najlepszą słodkością na takie piękne dni jak te, jest tarta z czekoladowymi powidłami śliwkowymi i bezą. To leciutkie, kruche, słodkie ciasto z delikatnym kwaśnym posmakiem śliwek. Powidła można zastąpić świeżymi śliwkami posypanymi startą czekoladą mleczną i gorzką. Dodatkowo uwielbiam bezę. Od jakiegoś czasu zbieram się do upieczenia bezy z masą z serka mascarpone i owocami, gdzie beza stanowi fundament. Dlatego zaczynam powoli się szykować poprzez pieczenie tylko wierzchów bezowych. Poniżej przepis na wersję powidłową.
Tarta ze śliwkami, czekoladą i bezą: Ciasto: - 200 g mąki - 100 g masła - 50 g cukru pudru - 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia - 1 jajko Mąkę poszatkować z twardym i zimnym masłem, żeby dostało się tam powietrze. Dodać proszek do pieczenia i dalej szatkować nożem. Dodać jajko i cukier, zagnieść w kulkę i włożyć do lodówki na kilka godzin. Powidła śliwkowe z czekoladą: -przepis znajduje się tutaj Beza: - 3 białka - szczypta soli - 160 g cukru kryształkowego - 3 łyżeczki budyniu waniliowego (zawierającego mąkę ziemniaczaną) Ubić białka ze szczyptą soli. Nadal ubijając dodawać cukier, a następnie budyń. Ciasto rozwałkować na foremce do tarty (najlepiej z wyjmowanym dnem). Włożyć do piekarnika rozgrzanego do 180 st. na 10 minut. Wyjąć i rozłożyć na cieście słoiczek powideł. Piec przez kolejne 20 minut. Na koniec na wierzch ułożyć pianę i włożyć do piekarnika na 25 minut i piec w 160 st. Tartę podawać na zimno, można posypać delikatnie kakaem.
Smacznego!
Na dzisiaj śliczna piosenka zwyciężczyni dwóch tegorocznych Fryderyków - Meli Koteluk, pt. "Spadochron".
Wczoraj zakończył się 29-ty WFF. W ciągu tych 10 dni zdołałam zobaczyć aż 40 filmów (w tym 16 polskich krótkometrażowych, 10 filmów dokumentalnych i 14 fabularnych). Miałam wielkie szczęście - większość z nich okazała się dobra lub bardzo dobra, a każdy z nich wniósł nową wartość, wiele informacji i emocji do mojego życia. Warszawski Festiwal Filmowy jest dla mnie czasem, w którym niesamowicie się rozwijam. Nabieram dystansu, uczę się, zdobywam nowe doświadczenie poprzez obserwację, zrozumienie, interpretację, przemyślenia. Wiele z tych filmów pojawi się jeszcze na wielkim i małym ekranie w najbliższym czasie, dlatego dla potomnych poniżej opis 10 filmów, które spośród tych 40 uznałam za najlepsze (kolejność przypadkowa).
1. "Zatrzymane życie"/ "Still Life" w reżyserii Uberto Pasoliniego Produkcja brytyjsko-włoska jest idealnym odzwierciedleniem humoru i klimatu mieszanki tych dwóch, pozornie skrajnych temperamentów narodowych. Główny bohater, John May, pracuje w londyńskim urzędzie zajmującym się sprawami samotnych osób zmarłych i wiążącymi się z tym formalności. John do swojej pracy podchodzi z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem. Właściwie całe jego życie właśnie na tym się opiera, co skutkuje tym, że sam jest osobą samotną. Każdą osobę traktuje indywidualnie, z wielkim szacunkiem, starannością. Organizuje religijne obrządki pogrzebowe, pisze mowy, wybiera oprawę muzyczną, specjalne miejsca na cmentarzu. Pomimo, że z zacięciem Sherlocka próbuje odnaleźć krewnych, znajomych, którzy mogliby pojawić się na pogrzebie, zazwyczaj jest jedyną obecną osobą w trakcie chowania tych samotnych zmarłych. Film jest opowieścią o samotności i pięknych czynach nieprzystających do dzisiejszych czasów. To cudowna historia bawiąca i wzruszająca do łez, inspirująca do heroicznych, pozornie niepotrzebnych nikomu czynów i pomocy innym.
2. "Zdobyć zdjęcie"/ "Get the Picture" w reżyserii Cathy Pearson Film zdobył nagrodę publiczności w kategorii filmów dokumentalnych. Jesto to opowieść o żywej legendzie dziennikarskiej fotografii wojennej - fotoedytora Johna G. Morrisa, który obecnie ma 95 lat, wiele wspomnień, wśród przyjaciół i bliskich współpracowników takie sławy fotografii reportażowej jak Robert Capa czy Henri Cartier-Bresson. To człowiek, który całe swoje życie poświęcił fotografii reportażowej, pracując dla najważniejszych magazynów i gazet na świecie tj. "Life" czy "The New York Times". Brał udział w dokumentowaniu największych konfliktów zbrojnych, tj. II wojna światowa, wojna w Korei, Wietnamie, konflikty lokalne np. w Czeczeni, gdzie wysyłał współpracujących z nim fotografów. To historia człowieka, który pomimo swojego wieku jest pełen wigoru, pracuje, prowadzi ożywione dyskusje, żartuje, a do tego po raz kolejny jest szczęśliwie zakochany w pięknej kobiecie. Ale nie tylko tego dowiadujemy się z tego świetnego dokumentu. Wg mnie praca ta ma ważne, choć nienachalnie przekazane, przesłanie antywojenne, wręcz pacyfistyczne. Wypowiadający się w filmie fotografowie to prawdziwi świadkowie okrutnych wydarzeń, brutalnych scen, ludzkiego cierpienia, z którymi wiąże się każdy konflikt zbrojny. Dodatkowo rola fotografa wojennego zmieniła się w ciągu tego wieku. Kiedyś występowali oni w charakterze neutralnych mediów, nośniki przekazu informacyjnego, komunikatu wysyłanego przez każdą ze stron w konflikcie. Obecnie walczący widzą w nich zagrożenie, dlatego w trakcie swojego pobytu w miejscach, w których ma miejsce wojna, dziennikarze są częścią potencjalnych ofiar, są równie zagrożeni, co osoby biorące udział w konflikcie. Dla mnie jest to po prostu świetny, pochłaniający od początku dokument, który napełnia z jednej strony optymizmem i dobrą energią poprzez osobę Johna G. Morrisa, a z drugiej strony zasmuca i budzi sprzeciw wobec wojny i ogromnego cierpienia ludzkiego, które jest nieodłączne w takich sytuacjach.
3. "10 % które czyni bohatera" / "10 %: what makes a hero" w reżyserii Yoav Shamira Niesamowicie pozytywny film dokumentalny, którego główną osią są pytania o bohaterstwo ludzi. Jakie cechy wspólne mają bohaterowie? Kim oni są? Dlaczego to robią? na te i inne pytania próbuje w trakcie filmu odpowiedzieć izraelski reżyser Yoav Shamira. Punktem wyjścia do tych pytań są dwa słynne eksperymenty, które pokazują jak łatwo jest wzbudzić w człowieku antybohatera: Milgram (1961) oraz Efekt Lucyfera (1971). Shamira odwraca tę tezę i przez 3 lata próbuje zbadać co sprawia, że są wśród tych antybohaterów osoby, które złu nie ulegają w żadnych warunkach. Film ten jest bardzo kompleksowy poprzez przeróżne wypowiedzi specjalistów różnych dziedzin: psychologii, psychiatrii, biologii, genetyki, neurologii, socjologii, ale także poprzez spotkania z ludźmi uważanymi w danych społecznościach za bohaterów. Film inspiruje do bycia bohaterem, choćby najmniejszym, ale mimo wszystko. Przede wszystkim dlatego, że to co damy, dostaniemy z nadwyżką. Można wręcz pokusić się o tezę, że bohaterstwo, altruizm jest zabawą, wynikiem egoizmu, tego w dobrym znaczeniu.
4. "Futrzaki na wieczność" / "Furever" w reżyserii Amy Finkel Ciekawy, śmieszny i momentami szokujący dokument dotyczący żałoby po zwierzakach w USA. Jest to przegląd działalności biznesowych w tej dziedzinie, przeróżnych sposobów żegnania się z pupilami. Naprawdę ciekawie i dobrze zrobione, wszechstronnie i całościowo opracowany temat.
5. "Człowiek z reklamówką" / "Man with a Plastic Bag" w reżyserii Jakuba Polakowskiego Komiczna opowieść o tytułowym człowieku z reklamówką w wersji krótkometrażowego dokumentu. Najbardziej śmieszyły mnie wypowiedzi tzw. ekspertów dotyczące reklamówek i tego, jak bardzo jest to passé. Główny bohater, Mariusz Niemiec, to nieprzystający do naszych czasów outsider, człowiek dziwnej idei, inny i oporny na trendy, spacerujący przez życie i modną Warszawę z reklamówką w ręku.
6. "Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego Na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się dosyć banalna. Młoda nowicjuszka, która wychowała się w zakonnym sierocińcu, zbliża się do złożenia ślubów w tymże zakonie. Przedtem jednak ma za zadanie odwiedzić jedyną żyjącą krewną - ciotkę, która okazuje się być femme fatale, krwawą wandą, marksistką z zamiłowania, grzesznicą z wyboru. Na tych dwóch, skrajne różnych postaciach opiera się cały film. Pawlikowski jednak znajduje sposób na to, żeby ten pozorny banał zamienić w rewelacyjny czarno-biały film. Prostota historii, statyczne ujęcia, charakterystyczne zdjęcia z dużą górą, czarno-biały klimat filmów noir, dobrze zagrane główne role, surowość, prostolinijność i delikatność, więcej mowy ciała niż słów, brak tłumaczenia wszystkiego dialogami - to wszystko sprawia, że film w jakiś sposób jest arcydziełem i daleko odstaje od polskich słabych filmów próbujących rozliczać społeczeństwo, wdawać się w dyskusje dziennikarskie, być głosem i opinią w narodzie. Pawlikowski historyczny aspekt wykorzystuje jako dalekie tło, choć ważne nie przejawia się przez rozbuchaną metaforę jak w "Pokłosiu", gdzie wszyscy Polacy muszą się kajać w wyniku prawdy wypowiadanej przez zamieszkującą las, podkradającą papierosy z Chicago zielarkę z lasu. To intymna, delikatna i prosta historia z zaskakującym w polskiej poprawności politycznej zakończeniem.
7. "Matka 24h" / "Mother 24h" w reżyserii Marcina Janosa Krawczyka Obraz Maryi jest tradycyjnym elementem polskiej rzeczywistości religijnej. Ale nie tylko w sferze sacrum występuje. Tradycją jest, że taki obraz podróżuje po całej Polsce, odwiedza polskie mieszkania i domy, polskie rodziny, które mają 24 godziny na to, żeby oddać cześć, wyprosić, łaski i modlić się wspólnie do Maryi. Film jest dokumentalnym zapisem takiej podróży, zbiorem wycinków reakcji ludzkich na obraz. Wzruszający, poruszający i prawdziwy.
8. "Nasza klątwa" / "Our course" w reżyserii Tomasza Śliwińskiego Smutna, ale zarazem pozytywna historia rodziców małego Leosia, który zmaga się z chorobą Klątwa Odyny. To dokumentalny zapis reakcji, przemyśleń, zmagań rodziców, którzy w trakcie tego krótkiego metrażu zmieniają się nie do poznania dzięki miłości i poświęceniu dla swojego dziecka. Obraz jest momentami nieprzyjemny, prawdziwy do bólu, pełen trudności, ale wszystko to sprawia, że jest wyjątkowo prawdziwy, nieudawany, bliski sytuacji.
9. "Ści(ą)ganie" / "Trolling w reżyserii Kosty Djordevića Śmieszna historia trzech nastolatków zakochanych dosłownie do bólu w niewłaściwych osobach. Czarna komedia w wydaniu serbskim, młodzieżowym i luźnym. Djura chce ożenić się ze striptizerką, Hana w hardcorowy sposób próbuje rozkochać w sobie kolegę jej ojca, Relja kocha główną bohaterkę seks video, która dawno przeniosła go do tzw. friends zone. Obsesyjna miłość tej trójki sprowadza na nich dużo absurdalnych, tragikomicznych sytuacji.
10. "Wielki Udawacz" / "The Great Pretender" w reżyserii Néstora Frenkela Film dokumentalny opowiadający o wielkim argentyńskim iluzjoniście - René Lavand. Jego głównym atutem, który zbudował jego styl, a z drugiej strony niepełnosprawnością, z którą musiał żyć jest brak prawej ręki. Ten jednoręki iluzjonista zajmuje się głównie karcianymi sztuczkami, jednak nie one są tutaj na pierwszym planie. Postać "Wielkiego Udawacza", który z jednej strony pokazuje magiczne sztuczki, z drugiej jednak nie lubi być nazywanym magikiem, bo przecież to wszystko jest jego technika i praca, jest tutaj głównym wątkiem. Poznajemy go w naturalnym środowisku, jego domu, jedzącego obiad ze swoją żoną, przygotowującego się do pokazu, kupującego alkohol czy użerającego się z pomyłkami telefonicznymi. Niesamowicie barwna, ciekawa osoba, o wielkim dystansie do siebie i genialnym poczuciu humoru. Bardzo pozytywnie nastrajająca opowieść o geniuszu, zmaganiu się z własnymi słabościami, szczęśliwej starości.